Gdy maluszek przyszedł na świat, rodzice - mieszkańcy dolnośląskiego Lubina - byli najszczęśliwsi na świecie. Szybko jednak ich radość zastąpiło przerażenie. Okazało się bowiem, że Filipek cierpi na padaczkę. Chłopczyk rósł, a koszmar trwał. Lekarze nie potrafili pomóc. Stosowali różne leki, różne terapie, czasami widać było poprawę, ale tylko przez kilka dni. Później ataki wracały ze zdwojoną siłą.
Gdy Filipek usypia, zawsze czuwają przy nim rodzice. Nie mogą zmrużyć oka, bo jeśli nastąpi atak, to ich synek może przestać oddychać. - Ta choroba odbiera mu dzieciństwo, sprawność i możliwość poznawania świata. Nasz synek, mimo że rośnie, uczy się niewiele. Nie chodzi, nie mówi, nie nawiązuje z nami kontaktu. Czasem, kiedy siedzi i ogląda bajki, patrzę na niego i myślę, co powiedziałby nam, gdyby mógł. Niekiedy w jego oczach widzę strach – opowiada mama dziecka.
Rodzice nigdy nie zwątpili, że Filipkowi w końcu uda się pomóc. - Teraz pojawiła się szansa. Terapia komórkami macierzystymi to dla synka jak nowe otwarcie. Zwalczenie powtarzających się ataków padaczki i możliwość ruszenia z rozwojem. O niczym innym nie marzymy tak bardzo, jak o tym, by leczenie zaczęło przynosić efekty – mówią.
Jednak koszt takiej terapii jest ogromny. Znacznie przekracza finansowe możliwości rodziny. Potrzeba bowiem aż 80 tysięcy złotych. Dlatego proszą o pomoc ludzi dobrej woli. Liczy się każda złotówka.
Zbiórka pieniędzy dla chorego chłopczyka organizowana jest na stronie:
https://www.siepomaga.pl/filip-sukiennik