Kampania przed drugą II turą wyborów prezydenckich zapowiada się na jeszcze bardziej zaciętą niż przed I turą tym bardziej, że Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego dzieliła niewielka różnica głosów. Marcin Przydacz, komentując ostatnie dni kampanii wyborczej, podkreślił determinację Prawa i Sprawiedliwości w walce o prezydenturę.
- W duchu pracowitości będziemy chcieli zabiegać o każdy głos każdego Polaka. Na pewno nie mamy w sobie takiej zuchwałości jak sztab Rafała Trzaskowskiego - mówił poseł w RMF FM. - Nie witamy się z gąską, choć wiadomo, że jesteśmy dużo bliżej. Mam duże przekonanie, że jest szansa, żebyśmy wygrali te wybory, tylko trzeba się zmobilizować, żeby nie dopuścić Rafała Trzaskowskiego do bycia prezydentem Polski. Wszyscy, byle nie Trzaskowski - dodał.
Polityk PiS przyznał, że partia dysponuje wewnętrznymi sondażami, które dają nadzieję na sukces Karola Nawrockiego.
- Jestem dość optymistyczny, gdy patrzę na te sondaże. To nie jest tak, że tam jest wszystko przesądzone, trzeba się aktywizować - zaznaczy, podkreślając, że mimo obiecujących wyników, mobilizacja jest kluczowa.
Transfer Jacka Siewiery
W rozmowie poruszono również temat przejścia Jacka Siewiery, byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, do sztabu Rafała Trzaskowskiego.
- Nie jestem zaskoczony decyzją Jacka Siewiery. Poznałem go w 2021 r. jako lekarza w Kancelarii Prezydenta, widziałem jego drogę dryfowania ku liberalnym poglądom, ku mainstreamowi Trzeciej Drogi. Myślę, że efektem jego postawy był fakt, że przestał pełnić rolę szefa BBN. Był coraz bliżej drugiej strony barykady politycznej - mówił.
Przydacz wyraził przekonanie, że decyzja Siewiery nie wpłynie znacząco na wynik wyborów, sugerując, że były szef BBN nie przekona do siebie wyborców innych ugrupowań.
W naszej galerii zobaczysz Karola Nawrockiego po ogłoszeniu wyników I tury: