„Sprzedałem Polskę?” Mentzen odpowiada na zarzuty po piwie z Trzaskowskim
To miało być zwykłe spotkanie po politycznej rozmowie. Sławomir Mentzen, lider Konfederacji i jeden z najbardziej wyrazistych graczy wyborów prezydenckich 2025, został zaproszony na piwo. W swoim własnym pubie. Czekali już tam: sztab Trzaskowskiego i sam Radosław Sikorski. Dołączył. Wypił piwo.
Daniel Nawrocki udostępnił wpis, który wywołał burzę
I wtedy się zaczęło. Lawina komentarzy, oskarżeń, zrzutów ekranu i zarzutów o „zdradę Polski”. Mentzen zareagował obszernym wpisem. Jego ton był równie stanowczy, co wymowny: „Rozumiem zarzut, ale się z nim nie zgadzam” – pisze i przypomina, że gdyby czas pozwolił, wypiłby piwo także z Karolem Nawrockim.
„Zamierzam spotykać się z każdym. Nawet z Tuskiem i Kaczyńskim”
W tekście opublikowanym na portalu X, Mentzen z rozbrajającą szczerością pisze: „Poszedłbym na piwo, wino czy kawę z Kaczyńskim, Tuskiem, Zandbergiem czy Czarzastym”. Nie chodzi o polityczne zbliżenie, jego zdaniem chodzi o budowanie alternatywy, która nie poddaje się presji narracyjnej żadnej ze stron politycznego duopolu.
Wypowiedzi przypominają troszkę retorykę Jarosława Gowina z lat 2011–2012, gdy budował własne ugrupowanie między PO a PiS, ale też Andrzeja Leppera z czasów jego prób uniezależnienia się od koalicjantów. Choć warto wspomnieć, że nie jest to zarzutem w jego kierunku. Jednak sam Mentzen otwarcie mówi, że zna historię tych porażek i nie zamierza ich powtórzyć.
„Lepper, Giertych, Gowin, Ziobro, Hołownia – wszyscy polegli. Nie zamierzam podzielić ich losu” – pisze wprost.
„Muszę mieć pole manewru”. Mentzen planuje negocjować twardo
Wpis zawiera także polityczne ostrzeżenie. Mentzen nie tylko mówi o wyborach prezydenckich, ale patrzy już dalej na układ parlamentarny po kolejnych wyborach. Przypomina, że Konfederacja może być wkrótce języczkiem u wagi. I że nie zamierza być „szantażowany” koniecznością współpracy tylko z jedną stroną.
Wskazuje, że chce mieć możliwość budowania porozumień z wyborcami umiarkowanymi, centrowymi, a nie tylko z radykalnym elektoratem. W tym kontekście „piwo z Trzaskowskim” staje się politycznym symbolem: sygnałem, że Konfederacja chce być siłą zdolną do rozmów, ale nie do podporządkowania.
PiS zaskoczone. „Zamiast grzać wypowiedzi Trzaskowskiego, przeżywali piwo”
Mentzen z przekąsem pisze, że zaskoczyła go nie tylko skala reakcji, ale reakcja samego PiS. Zamiast wykorzystać jego debatę z Trzaskowskim, która była dla kandydata KO bardzo trudna, partia rządząca miała, jak pisze, skupić się na… zdjęciu z pubu.
Tymczasem, przypomina Mentzen, przez półtorej godziny punktował Trzaskowskiego, jego poglądy, jego plan podatkowy, jego koncepcje prezydentury. I jeśli ktoś z tego wyciąga wniosek, że „poparł Trzaskowskiego”, to, jak dodaje „nic na to nie poradzi”.
Historia lubi się powtarzać, ale Mentzen chce złamać schemat
To nie pierwszy raz, gdy polityk próbujący wyjść poza oś PiS–PO zostaje „ukrzyżowany” za spotkanie z przeciwnikiem. Jarosław Gowin był oskarżany o zdradę, gdy wychodził z PO, a Paweł Kukiz – o koniunkturalizm, gdy rozmawiał z PiS. Roman Giertych z kolei przeszedł odwrotną drogę, z koalicjanta PiS w 2007 roku do publicznego zwolennika Trzaskowskiego w 2020.
Sławomir Mentzen wie, że takie gesty bywają politycznie zabójcze. Dlatego jego wpis nie jest tylko obroną – to manifest niezależności. Zapowiedź, że nie będzie powtarzał błędów poprzedników. Że nawet jeśli straci kilka procent, to zyska przestrzeń do manewru.
„Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone”
Wpis kończy się cytatem z Marka Twaina i symboliczną zapowiedzią. Mentzen nie tylko nie zamierza wycofać się z gry, ale właśnie teraz gra swoją najważniejszą kartę: pozycjonowanie się jako jedynego gracza spoza systemu, który potrafi rozmawiać z każdym, ale nie słucha nikogo.
To ryzykowna strategia. Ale jeśli się powiedzie, Mentzen może faktycznie być tym, który zakończy duopol PO–PiS. Jeśli nie, dołączy do długiej listy nazwisk, które już raz próbowały „zmienić Polskę”, a potem zniknęły.