Kto żeruje na ludzkiej tragedii? Mocna odpowiedź żony zwolnionego dyrektora z Zielonej Góry

i

Autor: WUP Zielona Góra & Screen TVP INFO Właścicielka firmy Easttrees z Zielonej Góry postanowiła odnieść się do kontrowersji, jakie pojawiły się po publikacji reportażu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN-u

Kulisy bulwersującej sprawy

Kto odpowiada za koszmar Latynosów w Polsce? Żona zwolnionego dyrektora odpiera zarzuty

2022-12-01 7:02

Właścicielka firmy Easttrees z Zielonej Góry postanowiła odnieść się do kontrowersji, jakie pojawiły się po publikacji reportażu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN. Ujawniono w nim, w jakich warunkach pracują w Polsce Latynosi. W ich rekrutacji miała pośredniczyć firma z Lubuskiego, której właścicielką jest żona zwolnionego dyrektora WUP-u w Zielonej Górze.

Kto odpowiada za koszmar Latynosów pracujących w Polsce?

Jest odpowiedź na zarzuty, jakie pojawiły się w reportażu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN-u dotyczącym traktowania pracujących w Polsce Latynosów. Rekrutowani poza granicami naszego kraju obcokrajowcy mieli przebywać w fabrykach w urągających ludzkiej godności warunkach. Dwie bohaterki materiału, który ukazał się m.in. we wtorek, 29 listopada, w programie "Superwizjer" na antenie TVN, mówiły, że zostały zatrudnione w jednej z rzeźni. Obywatelki Gwatemali miały pracować codziennie od 4 rano, w dużym zimnie, 6 dni w tygodniu, tj. z sobotą włącznie, a czasem kazano im wykonywać swoje obowiązki również w niedzielę - za łącznie 280 godzin pracy w miesiącu miały otrzymywać po 3,5 tys zł netto. Wedle ich relacji ich kierowniczka zwracała się do nich za pomocą wulgaryzmów.

- Ból rąk, pleców, nóg, wracałyśmy do domu wykończone. Były dni, kiedy spałyśmy tylko trzy czy cztery godziny i trzeba było iść z powrotem do rzeźni. O czwartej w nocy musiałyśmy iść na piechotę, w śniegu. Traktowano mnie gorzej niż zwierzę. Nigdy nie poświęcano nam czasu, żeby wyjaśnić, co mamy robić. Ilona tylko krzyczała albo rzucała w nas kawałkami mięsa. Śmiała się, że mamy ciemny kolor skóry - powiedziała w reportażu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN-u Lucía, jedna z poszkodowanych kobiet.

Dyrektor WUP-u w Zielonej Górze zwolniony. Jego żona na cenzurowanym

W materiale pojawiły się również historie innych Latynosów, m.in. z Meksyku i Argentyny, którzy skarżyli się ponadto na niskie zarobki lub znacznie niższe, niż im obiecywano, choć część osób miała też w ogóle nie otrzymywać wynagrodzenia. Wszyscy bohaterowie reportażu mieli podpisać wcześniej umowy z firmą Easttrees z Zielonej Góry, która zajmuje się m.in. rekrutacją i legalizacją zatrudnienia cudzoziemców w Polsce. Jej właścicielką jest żona byłego już dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze, Waldemara Stępaka, który został zwolniony ze stanowiska po ujawnieniu prawdy dotyczącej warunków, w jakich pracują obcokrajowcy w Polsce.

- Zarząd Województwa Lubuskiego wszczął w niedzielę 27 listopada 2022 r. postępowanie wyjaśniające powiązania dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy z agencją żony. W poniedziałek 28 listopada br. Zarząd wysłuchał jego wyjaśnień. Dyrektor Waldemar Stępak oddał się do dyspozycji marszałka. ❌ Podjęłam decyzję o rozwiązaniu stosunku pracy. Zleciłam jednocześnie kontrolę WUP pod względem sprawowania nadzoru nad agencjami zatrudnienia. ❌ Kontrola sprawdzi czy nie doszło do naruszenia art. 231 kodeksu karnego w zakresie przekroczenia uprawnień - napisała na swoim profilu facebookowym, Elżbieta Anna Polak, marszałek województwa lubuskiego.

Właścicielka firmy Easttrees odpiera zarzuty

Tymczasem żona mężczyzny postanowiła odnieść się do kwestii wiązania jej firmy z sytuacją obcokrajowców z Ameryki Łacińskiej. Jej zdaniem firma Easttrees została przedstawiona w materiale w sposób "kłamliwy i nierzetelny", w związku z czym agencja będzie dochodziła swoich praw na drodze sądowej. Jak dodaje, w reportażu pojawiły się wątki, które kobieta zdementowała w czasie rozmów z jednym z jego autorów, z kolei o innych dowiedziała się już po emisji, więc nie mogła tego sprostować. W reportażu pojawia się ponadto temat śmierci dziennikarza z Gwatemali, który miał zajmować się wykorzystywaniem swoich rodaków w Polsce.

- Nieprawdą jest stwierdzenie, że dziennikarz zginął w trakcie pracy nad sprawą pracowników w Polsce (27:30 min reportażu). Wskazuje na to nawet pobieżne sprawdzenie publikacji na temat śmierci dziennikarza Orlando Villanueva. Ostatnia sprawa, którą się zajmował, dotyczyła nadużywania władzy przez lokalną policję i prokuraturę. Co więcej, nawet w samym reportażu, jego twórcy zasłaniają się stwierdzeniem, że „nie ma dowodu na związek śmierci dziennikarza ze sprawą pracowników w Polsce” (27:19 min). Wobec tego umieszczenie tej informacji w tytule i wprowadzenie widzów w przekonanie, że istnieją jakieś dowody na powiązanie mojej firmy z tą sprawą, oceniam jako żerowanie na ludzkiej tragedii w pogoni za sensacją. Należy zadać pytanie, czy takie zachowanie jest zgodne z zasadami rzetelności dziennikarskiej zdefiniowanej przez Prawo Prasowe - czytamy w oświadczeniu, jakie ukazało się na stronie firmy Easttrees.

Jej właścicielka komentuje również kwestię zarzutów, jakie otrzymała w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w Zielonej Górze, dodając, że "od 2017 roku Easttrees prowadzi spór z ZUS dotyczący interpretacji naliczania wysokości składek od pracowników z zagranicy. ZUS stoi na swoim stanowisku, pomimo że jest ono sprzeczne z orzecznictwem sądów i wszystkimi dostępnymi opiniami prawnymi". Żona byłego dyrektora WUP-u w Zielonej Górze deklaruje ponadto "wolę pełnej współpracy z prokuraturą i innymi urzędami", ujawniając, że zleciła uruchomienie postępowania wyjaśniającego, którym zajmie się komisja złożona z osób spoza firmy, a jej zdaniem będzie zweryfikowanie informacji pojawiających się w reportażu. Całość oświadczenia znajduje się TUTAJ.

Co mówi prokuratura w Zielonej Górze?

Fakt postawienia kobiecie zarzutów potwierdza Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. W związku z kończącym się postępowaniem, które trwa od roku, właścicielka Easttrees ma odpowiedzieć za rażące naruszenie praw pracowniczych wobec obywateli Ukrainy, do czego miało dojść w 2017 r., i oszustwa podatkowe. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ale w trakcie śledztwa na jaw wyszły też inne okoliczności dotyczące działalności agencji z Zielonej Góry.

- Jeśli chodzi o pierwsze postępowanie, szkody zostały oszacowane na ok. 1 mln zł, natomiast prowadzimy jeszcze dwa inne śledztwa: jedno dotyczy również naruszenia praw pracowniczych, a kolejne - handlu ludźmi - mówi Antonowicz.

Sonda
Czy obcokrajowcy przyjeżdżający do Polski pracować są traktowani gorzej niż Polacy?
Proces o nabycie spadku po Krzysztofie Krawczyku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki