Maksymiuk doprowadził Andrzeja L. do prokuratury

2007-11-08 19:40

Kpił z wymiaru sprawiedliwości w żywe oczy. W końcu przyszła kryska na Matyska. Andrzej L. (53 l.) usłyszał wczoraj dwa poważne zarzuty. Prokuratorzy oskarżają go o wykorzystywanie seksualne Anety Krawczyk (35 l.) oraz proponowanie seksu innej działaczce Samoobrony.

Kilka minut po godzinie 10. Pod łódzką prokuraturę podjeżdża czerwony seat. Auto prowadzi Janusz Maksymiuk (60 l.), zastępca szefa Samoobrony. Wicepremier w rządzie PiS siedzi z tyłu. Minę ma nietęgą. Wie, że za kilkanaście minut usłyszy zarzuty. Może zostać nawet tymczasowo aresztowany.

Prosto z samochodu L., w towarzystwie dwóch swoich obrońców, idzie na przesłuchanie. Z dziennikarzami nie chce rozmawiać. Na miejscu pojawia się także Wanda Łyżwińska (54 l.), żona aresztowanego wcześniej Stanisława Łyżwińskiego.

- Pan premier potrzebuje wsparcia - przekonuje.

Wicepremier oskarżony

Prokuratorzy stawiają Andrzejowi L. dwa zarzuty: zmuszanie Anety Krawczyk do uprawiania seksu oraz nakłanianie do odbycia stosunku młodej działaczki Samoobrony z Lublina. Grozi mu do 8 lat więzienia. L. nie przyznaje się do winy, a śledczy nie decydują się na skierowanie do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie. Wyznaczają jedynie 50 tys. zł kaucji.

Po godz. 13 szef Samoobrony wychodzi z prokuratury. Wie, że tym razem grozi mu 8 lat więzienia. - Postawiono mi zarzuty na podstawie zeznań Anety Krawczyk. A przecież ta kobieta jest zupełnie niewiarygodna. Ona nawet nie wie, z kim ma dziecko. Ostatnio słyszałem, że ojcem może być mężczyzna przypadkowo poznany gdzieś na dworcu.

Po chwili L. wsiada do samochodu i odjeżdża w kierunku Warszawy.

Ma już 140 procesów

Seksafera wybuchła w grudniu ub.r. Sprawę ujawniła Aneta Krawczyk, była działaczka Samoobrony z Radomska. Za kratami siedzą już Jacek P., radny sejmiku województwa łódzkiego, który miał nakłaniać Krawczyk do przerwania ciąży. Po nim przyszła kolej na Stanisława Łyżwińskiego, który usłyszał siedem zarzutów, w tym gwałtu.

Andrzej L. wielokrotnie stawał już przed sądem. Swego czasu chwalił się nawet, że wytoczono mu prawie 140 procesów. Skazany został tylko w kilku sprawach, m.in. za napaść z użyciem cepa zbożowego, za zorganizowanie nielegalnej blokady i pomówienia polityków.

Czy tym razem to już prawdziwy koniec politycznej kariery Andrzeja L.?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki