Kilka minut po godzinie 10. Pod łódzką prokuraturę podjeżdża czerwony seat. Auto prowadzi Janusz Maksymiuk (60 l.), zastępca szefa Samoobrony. Wicepremier w rządzie PiS siedzi z tyłu. Minę ma nietęgą. Wie, że za kilkanaście minut usłyszy zarzuty. Może zostać nawet tymczasowo aresztowany.
Prosto z samochodu L., w towarzystwie dwóch swoich obrońców, idzie na przesłuchanie. Z dziennikarzami nie chce rozmawiać. Na miejscu pojawia się także Wanda Łyżwińska (54 l.), żona aresztowanego wcześniej Stanisława Łyżwińskiego.
- Pan premier potrzebuje wsparcia - przekonuje.
Wicepremier oskarżony
Prokuratorzy stawiają Andrzejowi L. dwa zarzuty: zmuszanie Anety Krawczyk do uprawiania seksu oraz nakłanianie do odbycia stosunku młodej działaczki Samoobrony z Lublina. Grozi mu do 8 lat więzienia. L. nie przyznaje się do winy, a śledczy nie decydują się na skierowanie do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie. Wyznaczają jedynie 50 tys. zł kaucji.
Po godz. 13 szef Samoobrony wychodzi z prokuratury. Wie, że tym razem grozi mu 8 lat więzienia. - Postawiono mi zarzuty na podstawie zeznań Anety Krawczyk. A przecież ta kobieta jest zupełnie niewiarygodna. Ona nawet nie wie, z kim ma dziecko. Ostatnio słyszałem, że ojcem może być mężczyzna przypadkowo poznany gdzieś na dworcu.
Po chwili L. wsiada do samochodu i odjeżdża w kierunku Warszawy.
Ma już 140 procesów
Seksafera wybuchła w grudniu ub.r. Sprawę ujawniła Aneta Krawczyk, była działaczka Samoobrony z Radomska. Za kratami siedzą już Jacek P., radny sejmiku województwa łódzkiego, który miał nakłaniać Krawczyk do przerwania ciąży. Po nim przyszła kolej na Stanisława Łyżwińskiego, który usłyszał siedem zarzutów, w tym gwałtu.
Andrzej L. wielokrotnie stawał już przed sądem. Swego czasu chwalił się nawet, że wytoczono mu prawie 140 procesów. Skazany został tylko w kilku sprawach, m.in. za napaść z użyciem cepa zbożowego, za zorganizowanie nielegalnej blokady i pomówienia polityków.
Czy tym razem to już prawdziwy koniec politycznej kariery Andrzeja L.?