Piróg: Zawsze chciałem mieć kolczyk w nosie

2009-05-30 17:45

Michał Piróg (30 l.), tancerz, choreograf, nauczyciel tańca i jeden z trójki jurorów (często określany mianem - niesfornego) programu "You Can Dance - Po prostu tańcz!". Nam mówi, czy podcina młodym skrzydła, o bagnie i gdzie chciał mieć kolczyk

- Straszne rzeczy mówi pan niektórym uczestnikom programu. Nie żal panu podcinać im skrzydeł?

- Ten zawód jest specyficzny. Tak jak aktorstwo czy malarstwo. Żeby osiągnąć sukces, potrzebujemy wiele szczęścia. Niejednokrotnie jest tak, że ludzie utalentowani nie potrafią wykorzystać swojego talentu. Są dwie metody postępowania z uczącymi się ludźmi. Jedna to głaskanie ich po głowie i chwalenie za wszystko. Oni dzięki temu wierzą, że są cudowni i niesamowici. Jeżeli na swojej drodze życia spotkają kogoś, kto im powie, że nie do końca są tacy dobrzy, to rzeczywiście w ten sposób łamie się szkielet, który sobie stworzyli - szkielet ich marzeń.

Druga metoda, którą wobec mnie stosowano, zakłada, że od początku trzeba mówić, co jest źle, nawet jeśli będzie chodziło o jeden milimetr. Wtedy, jeśli w końcu usłyszymy pochwałę, to będzie ona w 100 procentach szczera i, im więcej wcześniej usłyszeliśmy niepochlebnych opinii, tym bardziej docenimy tę pochwałę. Zresztą, gdy uczestnicy programu zaczną wykonywać ten zawód, to w przyszłości będą słyszeli głównie nieprzyjemne uwagi i dobrze się na nie uodpornić.

- Co to znaczy?

- Jeżeli choreografowi nie podoba się nasz kostium, to zwykle wyładowuje złość na kimś, kto jest na scenie. Co z tego, że nie ty go szyłeś? I tak tobie się dostanie. Jeżeli będziemy słabi, to będziemy tę złość brali do siebie i to nas będzie niszczyło. Ja uważam, że nie należy młodych ludzi oszukiwać. Od początku powinni wiedzieć, że decydując się na udział w tym programie, decydują się na wejście w bagno, o którym nie mają zielonego pojęcia.

- Jakie bagno?

- Będą przyjmowali krytykę, na przykład za to, jak są uczesani, jaki mają kolor koszuli, bluzki. To jest niedobre.

- Mówi pan teraz o sobie?

- Mnie zawsze bardzo krytycznie oceniano i dlatego mało co robi teraz na mnie wrażenie.

- To jak powiem, że ten kolczyk w pana nosie głupio wygląda, to też po panu to spłynie?

- Sam wiem, że on wygląda głupio, bo jest za duży.

- I chyba trochę przeszkadza?

- Ani trochę. Kiedyś miałem mały, ale w tańcu koleżanka przez przypadek wyrwała mi go. Wtedy zmieniłem na wersję bezpieczniejszą - teraz, jak się pociągnie, kółko się rozkręca, kolczyk wypada, a ja nie mam rozerwanego nosa. A że jest za duży? W końcu to mój nos. Od dziecka chciałem mieć kolczyk w nosie i mam.

- Od dziecka? Co wyzwoliło to pragnienie?

- Byłem zafascynowany filmem "Rapanui". Gdy byłem mały, chciałem być też cały wytatuowany. Później okazało się, że jednak lepiej to wygląda na mieszkańcach Wyspy Wielkanocnej. Poprzestałem więc na tym kolczyku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki