Chyba mało kto nie zna zespołu "Guns'n'Roses". Postanowili to wykorzystać organizatorzy niecodziennej akcji. W walentynki pod hasłem "Guns for Roses" zbierali broń palną, a zamiast tego rozdawali róże.
Niestety, akcja nie objęła wszystkich stanów. Wyłącznie w Karolinie Południowej mieszkańcy mogli oddać dobrowolną broń palną w specjalnie przygotowanych do tego punktach, i wymienić ją na kwiat czerwonej róży.
W ramach programu "Guns for Roses" przyjmowano każdy rodzaj broni. Karabiny, strzelby czy pistolety nie musiały być nawet sprawne. Każda osoba pragnąca oddać niebezpieczny przedmiot, oprócz róży dostawała bon pieniężny, który można było zamienić w sklepie ze sprzętem elektronicznym.
Tylko w jednym ze specjalnych punktów w ciągu zaledwie półtorej godziny policjanci zebrali aż 75 sztuk broni.