Barbara Krafftówna: Wszyscy objadali Kalinę Jędrusik

2010-08-07 15:00

Był 1954 rok. Podczas nagrania w radiu spotkały się po raz pierwszy. Kalina Jędrusik (60 l.) i Barbara Krafftówna (82 l.), dwie wielkie aktorki. - Oczywiście znałam ją wcześniej. Z opowiadań. Była postacią, o której się mówiło - wspomina tamten dzień Krafftówna. W sobotę mija 19 lat od śmierci Kaliny.

Była uważana za piękność, choć dziś słyszy się głosy, że wtedy jej seksapil był przereklamowany. Ale jak mówi Kraff-tówna, ona umiała sprzedać, co dostała od Boga, nawet niedoskonałości.

- Dziwiła się kobietom, że nie potrafią sprzedać swoich wad. Np. nie miała pięknych nóg, ale tak siadała, takie szpilki zakładała, że wyglądało, jakby miała najpiękniejsze nogi świata. Miała talię osy, a jak jej nie miała, to się odchudziła. Nosiła głębokie dekolty, po same brodawki, uważała, że ją wyszczuplają. Panowie byli zachwyceni... - wzdycha aktorka. Panowie tak, ale nie ci od władzy. Po jednym z jej telewizyjnych występów w głębokim dekolcie z krzyżykiem między piersiami zapowiedziano, że pojawi się, ale tylko kompletnie ubrana.

- Więc w następnym programie Kalina wystąpiła w czarnym golfie po szyję, ale na puentę piosenki, na pożegnanie odwróciła się do publiczności. I wtedy wszyscy mogli zobaczyć dekolt po samą pupę. Pośladki robiły za dekolt - śmieje się pani Barbara.

W połowie lat 50. mówiło się, że jest utalentowaną aktorką z Wybrzeża. No i tą Kaliną, z którą ożenił się pisarz Stanisław Dygat (64 l.). Niektórzy zarzucali wtedy Jędrusik, że rozbiła jego rodzinę. Dygat był żonaty, miał córkę...

- A prawda jest taka, że on zrobił to dla niej... - ucina Krafftówna. Była piękną, delikatną i subtelną kobietą, ale potrafiła "objechać". Słynęła wręcz z tego. - Niektórzy uważali ją za wulgarną. Bo Kalina używała "tych" słów, ale robiła to z takim wdziękiem - wspomina przyjaciółka zmarłej. Znana jest anegdota, jak podczas próby w Sali Kongresowej Kalina paliła papierosa. Podchodzi do niej strażak i zwraca uwagę, że tu się nie pali: - "Odp... się strażaku", powiedziała Kalina słodko. Tamten oniemiał i odszedł. Za chwilę jednak wrócił. "Sama się odp..., stara k..." - rzucił w kierunku kobiety. Nie zauważył tylko, że tam stała już tylko Krafftówna...

Pani Kalina miała dobre serce, o czym wiedziało wielu. Gdy młody reżyser, aktor świeżo przybyły do stolicy nie miał gdzie się podziać, zachodził pod jej adres.

- Świetnie gotowała. Gary gulaszu, bigosu... Biesiadowanie u niej było rozkoszne. Po 20 osób, noc w noc. Wiele osób wisiało przyssanych do niej, a rewanżu nie było widać - opowiada aktorka. Dziś mówi się, że Kalina mogła żyć dłużej. Mimo ostrzeżeń lekarzy opiekowała się zwierzętami, gromadą kotów - tych swoich i tych przygarniętych. Chorowała na astmę i to ją zabiło...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki