Kaźmierczak Cezary

i

Autor: Jan Kucharzyk

Cezary Kaźmierczak o zakazie handlu w niedziele: Szykują się niezłe jaja

2018-01-26 2:00

Cezary Kaźmierczak ze związku Przedsiębiorców i Pracodawców w rozmowie z "Super Expressem" o zakazie handlu w niedziele.

"Super Express": - Jeszcze nie wszedł zakaz handlu w niedziele, a przewodniczący Solidarności chce, by także inne grupy zawodowe miały wtedy wolne. Co pan na to?

Cezary Kaźmierczak: - Wszystkie lewicowe akcje, które mają pomóc najbiedniejszym i najsłabszym, zawsze w efekcie obracają się przeciwko nim. Nawiązując do zakazu handlu w niedziele, pozwolę sobie przytoczyć pewne fakty. Orbán, który też taki zakaz wprowadzał, bardzo szybko się z niego wycofał. Dlaczego? Po pierwsze, rzekomi beneficjenci tej regulacji stali się jej ofiarami. Pracownicy musieli przychodzić pracować do godziny 24:00. Z tego względu, że sieci urządzały wielkie promocje. Efekt był taki, że zazwyczaj pracownicy zostawali w pracy do 2.00 w nocy. W soboty sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Drugim skutkiem tych wdrożeń było to, że w poniedziałek tuż po północy zapraszano pracowników do pracy. Ktoś przecież musiał rozłożyć towar.

- Podobno niektóre sieci handlowe w Polsce szykują to samo.

- Na Węgrzech pracownicy zaczęli się ostro buntować, bo ich sytuacja znacznie się pogorszyła w stosunku do tego, co było. Do tego masowo zaczęły upadać małe sklepy. Przyczyną było to, że sieci handlowe rozpętały serię promocji, które odbywały się w piątki i soboty. Jak już ktoś wpadł w sobotę do sklepu, to tak się obkupił, że starczało mu na cały tydzień. Po dziesięciu miesiącach Węgrzy wycofali się z tego konceptu, bo efekt był opłakany.

- A może niepotrzebnie panikujemy? Przez lata wdrażano wiele kontrowersyjnych rozwiązań, które - jak się później okazało - nie rozregulowały polskiej gospodarki.

- Chciałbym zwrócić uwagę, że nie kreuję żadnych fatalistycznych wizji czy projektów. Mówię jedynie o tym, co zdarzyło się u naszych bratanków. Myślę, że jest duże prawdopodobieństwo, iż podobny scenariusz zrealizuje się w Polsce. Patrząc na gospodarkę, kieruję się doświadczeniem, a nie tworzeniem wizji fantasy, które proponuje pan Duda. Uważam, że przewodniczący Solidarności jest w fazie głębokiego odrealnienia. Może niedługo zabronić pracować kanarom w PKP?

- Jakie regulacje prawne powinny zostać wdrożone, by pracodawcy nie naginali obecnych przepisów kosztem pracownika?

- Obecna ustawa przejdzie do historii polskiego parlamentaryzmu jako jeden z największych bubli prawnych. Na jej podstawie można zrobić w zasadzie wszystko, co jest niekorzystne dla pracownika. Wielu prawników, czytając te ustawy, przeciera oczy ze zdumienia, bo tam otwierają się wszystkie furtki, które są możliwe. To jest jedno z narzędzi, które ośmiesza nasze prawo. Jak ktoś się uprze, to zgodnie z obowiązującym prawem może robić, co mu się żywnie podoba. Wszystkim obserwatorom życia publicznego radzę zakupić colę i popcorn, bo będą niezłe jaja.

- A nie jest tak, że pracodawca, który permanentnie powołuje się na luki prawne, wykorzystując pracownika, jest cwaniakiem, w którego działaniu nie ma dobrej woli.

- Wydaje mi się, że pracownik nie jest wykorzystywany bardziej niż zwykły kelner. Rozsądną propozycją, po tym jak PiS straci władzę, jest praca na jednej zmianie. Wszyscy pracowaliby do godziny 14.00 bądź 15.00. Myślę, że ten pomysł mógłby pomóc w realnych zmianach, które są konieczne.