Adam Bodnar

i

Autor: East News

Dr Adam Bodnar: W TK czeka wiele spraw ważnych dla zwykłych Polaków

2016-03-17 3:00

Przez polityczny spór o Trybunał Konstytucyjny zapomnieliśmy, że chroni on przede wszystkim prawa obywateli

"Super Express": - Na razie nic nie wskazuje na to, aby pat, który powstał wokół Trybunału Konstytucyjnego, miał się zakończyć. Można by uznać, że to gry i zabawy polityków, gdyby nie fakt, że TK zajmuje się nie tylko rozwiązywaniem problemów ustrojowych i godzeniem zwaśnionych partii politycznych. Ma też do rozstrzygnięcia wiele spraw, które bezpośrednio dotyczą obywateli. Czy uda się to zrobić w obecnej sytuacji?

Dr Adam Bodnar: - Według mojej wiedzy w Trybunale znajdują się 174 sprawy, które wpłynęły przed 28 grudnia 2015 roku, czyli przed przyjęciem nowelizacji ustawy o TK przez parlament. Co wpłynęło do niego później, nie wiemy, bo do czasu rozpoznania wniosków skarżących nową ustawę Trybunał nie ogłaszał i nie rejestrował kolejnych napływających spraw. Może być ich już kilkadziesiąt. Co z tym zrobić? Wszystko zależy od tego, czy rząd opublikuje ostatni wyrok TK. Jeśliby to zrobił, sędziowie wróciliby do normalnej pracy na podstawie starej ustawy.

- Co jeśli nie będzie publikacji wyroku? Rzeczywiście sparaliżuje to prace Trybunału?

- Zapewne TK uzna, że jego wyroki są wiążące zarówno dla niego, jak i dla sądów. To oznacza, że nawet bez publikacji wyroku, TK będzie mógł pracować, opierając się na ustawie z 25 czerwca 2015 r. Problem w tym, że będziemy mieli spore zamieszanie. Zapewne każda kolejna rozprawa będzie kwestionowana przez rząd, parlament i prokuratora generalnego - będą oni konsekwentnie uznawali, że TK powinien stosować nową ustawę, a wyrok z 9 marca to tylko komunikat, który nie ma żadnej mocy prawnej. Zakładam, że innego zdania będą z kolei skarżący i wnioskodawcy, a także sądy, które zwracają się do TK z pytaniami dotyczącymi interpretacji przepisów, na podstawie których orzekają w rozpatrywanych sprawach. Dla nich TK będzie działał normalnie.

- To rozwiązałoby problem ewentualnej przewlekłości postępowań w sądach. Zwracając się bowiem z pytaniem do TK, sprawy są wstrzymywane do czasu rozstrzygnięcia przez sędziów Trybunału.

- Moim zdaniem Trybunał nie może sobie pozwolić na to, by czekać w tych sprawach na ostateczne rozwiązanie sytuacji związanej z kryzysem konstytucyjnym. Dlatego pytania sądów będą zapewne procedowane. Sprawa się jednak komplikuje. Póki bowiem orzeczenie TK nie zostanie opublikowane, będzie dotyczyło tylko jednej konkretnej sprawy (i tylko w tej sprawie sąd będzie mógł je zastosować), a nie stanie się normą powszechnie obowiązującego prawa. Niemniej uważam, że TK powinien ruszyć szybko do rozpatrywania spraw, bo wiele z nich ma bardzo duże znaczenie dla obywateli.

- Jakie na przykład?

- Ważna sprawa dla wielu obywateli dotyczy sporów z pracodawcą. Proszę sobie wyobrazić osobę zatrudnioną przez agencję pracy tymczasowej. Siedziba tej agencji jest, powiedzmy, w Warszawie, a pracownik wykonuje swoje obowiązki w Bydgoszczy. W momencie kiedy ten pracodawca nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, to aby pozwać go, zgodnie z obecnymi przepisami pracownik musi to zrobić w mieście, w którym znajduje się siedziba agencji, a nie w miejscu, w którym pracę wykonuje. Z praktycznego punktu widzenia ten przepis komplikuje pracownikowi życie. Z tą ważną dla dużej grupy Polaków zatrudnionych w agencjach pracy tymczasowej sprawą sądy zwróciły się do TK i czekamy na jego orzeczenie.

- Jako RPO składał pan skargę dotyczącą kontrowersyjnych przepisów, pozwalających zabrać prawo jazdy kierowcy, który w terenie zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość o 50 km/h. I ta sprawa czeka na rozstrzygnięcie.

- Rzeczywiście. Te przepisy nie do końca zostały, w mojej opinii, przemyślane. Sprawa od września czeka na rozpoznanie i na pewno wielu osobom zależałoby na wyjaśnieniu, czy można ustanawiać tak daleko idącą sankcję i podwójnie karać tę samą osobę za ten sam czyn. Z punktu widzenia obywateli do TK trafiła także inna ciekawa sprawa. Dotyczy ona nieruchomości, które znajdą się w ewidencji zabytków prowadzonej przez gminy. Jeśli daną nieruchomość się do niej wpisze, to jest ona objęta opieką konserwatorską.

- W jaki sposób może to wpłynąć na życie zwykłych Polaków?

- Jeśli nieruchomość należy do prywatnej osoby, to będzie miała ona o tyle problem, że na wszystkie remonty i renowacje trzeba uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Tylko że przepisy nie zobowiązują do poinformowania właściciela takiej nieruchomości o wpisaniu jej do ewidencji zabytków. Może się okazać, że ktoś dokonując remontu bez odpowiedniej zgody, nieświadomie łamie prawo. A to stanowi ograniczenie prawa własności. Kolejna, istotna z punktu widzenia wielu obywateli, sprawa dotyczy zmian nazw ulic.

- Jaki problem się tu pojawia?

- Jeśli decyzją radnych dochodzi do zmiany nazwy, to mieszkający przy takiej ulicy musi dokonać wymiany dokumentów. Z dowodem osobistym nie ma problemu - wymienia się go za darmo. Płacić trzeba już jednak za wymianę prawa jazdy. Obywatel jest więc obciążony kosztami w sytuacji, na którą nie miał wpływu. To też kwestia, którą warto byłoby w końcu wyjaśnić. Wskazaliśmy tu tylko kilka ze spraw, które bezpośrednio dotyczą zwykłych ludzi. A przecież jest ich zdecydowanie więcej. Mało kto jednak myśli o TK jako o instytucji, która zajmuje się przede wszystkim ochroną praw obywateli.

- Bo gdzieś to ginie w sporze politycznym.

- Właśnie, cała debata o Trybunale została sprowadzona wyłącznie do kwestii politycznych. Tymczasem kiedy ludzie, z którymi spotykam się w ramach moich wyjazdów do różnych regionów kraju, dowiadują się o możliwych konsekwencjach przygotowywanej przez rząd i parlament ustawy o obrocie ziemią, zaczynają rozumieć, jaki wpływ na ich życie może mieć brak Trybunału. Ta ustawa ograniczy bowiem możliwości dysponowania nieruchomością, w tym możliwości dziedziczenia, daje też zbyt szerokie kompetencje Agencji Nieruchomości Rolnych. Jako RPO przedstawiłem już swoją bardzo krytyczną opinię w sprawie tej ustawy. Być może będę musiał zaskarżyć ją do TK. Tylko czy i kiedy Trybunał będzie mógł się tym zająć?

Zobacz: Leszek Miller: Prezydent kontratakuje