protest, aborcja

i

Autor: Super Express TV

Jan Sowa: Elity bardziej konserwatywne niż społeczeństwo

2016-10-01 7:00

Jan Sowa, socjolog i kulturoznawca, odpowiada na pytanie, komu służy podnoszenie kwestii aborcji?

"Super Express": - Przynajmniej raz na kadencję parlamentu wraca sprawa aborcji i do czerwoności rozgrzewa debatę publiczną. Skąd taka nośność tego tematu?

Jan Sowa: - W ciągu ostatnich kilku dekad dzięki Kościołowi aborcja stała się tematem religijnym. To pewne novum. Kiedy spojrzymy bowiem na sprawę historycznie, spędzanie płodu, jak to się kiedyś mówiło, nie było uznawane za grzech, a samo życie od poczęcia nie należy do żadnej tradycyjnej doktryny Kościoła. To, że aborcja stała się głównym tematem etycznym religii, zawdzięczamy głównie pontyfikatowi Karola Wojtyły. Oczywiście w społeczeństwie, w którym istnieją silne postawy religijne, problemy definiowane religijnie zawsze będą miały duży oddźwięk.

- I dlatego polityka tak ukochała ten temat?

- Jeśli spojrzymy na obecną sytuację, to widać, że to nie PiS jako partia ten temat wprowadziła do debaty publicznej, ale zrobiła to organizacja Ordo Iuris, czyli de facto społeczeństwo obywatelskie. Robi to grupa, która żywo tym tematem jest zainteresowana. Z perspektywy PiS wcale nie jest to takie wygodne, jakby się wydawało.

- Dlaczego?

- Na ile rozumiem działania tej partii, aborcja to nie jest dla niej temat na teraz. Na razie chce się skupić na przechwyceniu państwa. Stoi trochę za tym logika marksistowska: potrzeba bazy i nadbudowy. Baza jest taka, że trzeba opanować struktury państwa po to, żeby można było realizować swoją politykę w nadbudowie, choćby w kwestiach kulturowych i obyczajowych. Widać było, że Kaczyński nie był zachwycony tym, że sprawa aborcji się pojawiła. Trochę więc tu lawiruje.

- Nie jest to z kolei wiatr w żagle dla opozycji? Pojawia się w końcu sprawa, w której można uciec do przodu.

- Nie jestem taki przekonany. Wystarczy spojrzeć, z jakimi atakami spotykają się posłanki i posłowie PO, którzy głosowali za przekazaniem do dalszych prac projektu Ordo Iuris. Liberalizm polskich elit ogranicza się zresztą głównie do kwestii gospodarczych. W sprawach światopoglądowych potrafią być bardzo konserwatywne. Dlatego żadna partia parlamentarna nie ma interesu w tym, żeby właśnie teraz wprowadzać temat aborcji. Służy on tylko wąskiej grupie fanatyków, którzy chcą zaistnieć w mediach i ugrać coś dla siebie, korzystając z obecnej koniunktury i rozbudzonych oczekiwań środowisk konserwatywnych wobec PiS.

- A co z lewicą? Rozgłos, jaki zyskał czarny protest, przypomniał wielu o partii Razem. Prof. Chwedoruk uważa jednak, że spory światopoglądowe wcale nie służą lewicy. Tzw. elektorat socjalny jest po prostu konserwatywny.

- Uważam, że obraz prowincji czy klas ludowych jako niesłychanie pruderyjnych czy konserwatywnych obyczajowo jest mitem. W ogóle należy zauważyć, że elity są dużo bardziej konserwatywne niż społeczeństwo. Wcale nie jest więc powiedziane, że lewica, odnosząc się do kwestii obyczajowych, musi na tym stracić. Tym bardziej, jeśli projekt zakazujący aborcji wszedłby w życie.

- Co ma pan na myśli?

- Zaostrzenie prawa aborcyjnego sprawi, że na zasadzie wahadła dojdzie do przechylenia się postaw w stronę bardziej liberalną. I nie będzie to powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, ale przesunięcie w stronę większej dostępności aborcji. Dopóki trwa status quo w tej sprawie, trudniej jednej czy drugiej stronie przebić się ze swoimi racjami. Kiedy zostanie to zaburzone, wejdziemy w fazę przeciągania liny. Być może ta część konserwatystów, która nie chce nic w sprawie aborcji zmieniać, właśnie tego się obawia.

ZOBACZ: Czarny poniedziałek. Ogólnopolski strajk kobiet - gdzie i o której protesty? [HARMONOGRAM]