Marek Król: Dyktatura szatniarzy w togach

2017-02-20 3:00

Najlepiej to mają łysi: nic im nie stoi, nic im nie wisi - twierdził Jan Sztaudynger. Nie uchybiając w niczym tej uprzywilejowanej kaście łysych, pragnę zauważyć, że mają oni w Polsce poważną konkurencję. Otóż najlepiej w Polsce to mają sędziowie. To jedyny zawód uwolniony od jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny. Zapewnia też dożywotni immunitet, a więc nietykalność. A ich wysokie uposażenie w stanie spoczynku, czyli na emeryturze, jest nieosiągalne nawet dla kogoś, kto płacił ZUS przez sto lat. Sędzia może wydawać wyroki naruszające sprawiedliwość, nie obawiając się żadnych konsekwencji.

Może także przekraczać przepisy, na przykład o ruchu drogowym, i nie podlega karze. Policjanci z drogówki wielokrotnie żalili mi się na przekraczających prędkość sędziów, którzy zasłaniają się immunitetem. Nie można im wlepić mandatu, a tym bardziej punktów karnych, bo byłoby to brutalne naruszenie nietykalności kapłanów prawa. Sędzia może się obnażyć publicznie, kradnąc w supermarkecie, a następnie schować się za swoją legitymację przed ochroniarzem, który przyłapał go na gorącym uczynku. Tak postąpił sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który zwędził pendrive'y za 2,5 tys. złotych. Sędzia ten skazywał w procesach karnych różnych złodziei, bandytów i rzezimieszków, co powinno być okolicznością łagodzącą. Nieszczęśnik po prostu uległ jakiejś prawniczej odmianie syndromu sztokholmskiego, co zdarza się w tym zawodzie. Nabrał nawyków sądzonych złodziei i sam zaczął kraść, co czynił razem z żoną od dłuższego czasu. Biedująca za 9 tys. zł pani sędzia w stanie spoczynku ukradła w Łodzi spodnie za niecałe 130 złotych. W Szczecinie sędzia zwędził podstawkę do wiertarki, a inny w stanie spoczynku kiełbasę za sześć złotych. Niestety złodziejom z immunitetem sędziowskim nic nie można zrobić. Sądy dyscyplinarne działają wolno i wymierzają symboliczne kary. W wymiarze sprawiedliwości obowiązuje zatem dyktatura szatniarza z "Misia" Stanisława Barei: nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi? Państwo, władza wykonawcza nic nie mogą zrobić, by sędziowie ponosili odpowiedzialność za swe czyny. Bezkarność mają zagwarantowaną w konstytucji. Występuję zatem z obywatelską inicjatywą ustawodawczą, która zobowiąże wszystkich sędziów do noszenia togi podczas zakupów. Ułatwi to pracę ochroniarzom w supermarketach. Co prawda, niektórych sędziów toga może prowokować do ukrycia telewizora plazmowego w jej fałdach. Dopuszczam, by sędziowskie autorytety oralne, jak profesorowie Rzepliński, Zoll, Safjan czy magister Stępień, byli zwolnieni z obowiązku noszenia togi podczas zakupów. Z ostrożności, bo niektórzy ochroniarze mogą nie znać twarzy tych luminarzy, proponuję autorytetom noszenie miniaturki togi wpiętej w klapę marynarki. Tym sposobem doktryna szatniarza w todze nie ucierpi. Dalej nic nie będzie można zrobić złodziejowi z immunitetem, ale ochroniarze w supermarketach będą mieli ułatwione życie.

ZOBACZ: Prof. Krzysztof Szwagrzyk: Latem prace na "Łączce" i Rakowieckiej