Marek Król

i

Autor: East News

MAREK KRÓL: Mieszanie pomieszanych

2013-07-22 4:00

Ludzie wykształceni są dostatecznie głupi, by z łatwością nimi manipulować. Zastosowali to Tusk i jego PO, tworząc mechanizm poparcia politycznego. Chcąc należeć do klasy wyższej wykształconych i postępowych obywateli, musisz popierać PO.

Jest jeden warunek: należy się poddać ogłupiającej manipulacji. "Głosują na was tylko moherowe berety" krzyczał kiedyś Donald Tusk w stronę PiS. Był to jasny sygnał, że chcąc należeć do ludzi nowoczesnych, postępowych, ba, Europejczyków, należy popierać PO. Efekty tego działania przerosły najśmielsze oczekiwania. PO rosła w siłę, choć ludziom nie żyło się dostatniej. Na fundamentalne pytanie Słonimskiego, co jest ważniejsze w herbacie: cukier czy mieszanie, odpowiedź była jedna. Najważniejsze jest mieszanie, choć Słonimski dyskretnie przypominał o cukrze, który pokazuje, kiedy należy skończyć. I choć cukier się skończył, PO mieszała, jak opętana. Akcja z dopalaczami, walka z kibolami, z wymyślonymi terrorystami, aż w końcu z faszyzmem zagrażającym Polsce, to tylko niektóre przykłady mieszania pomieszanymi. Dyżurnym chłopcem do bicia było PiS, antysystemowa partia, która chciała obalić ustrój pomunistyczny. Aż tu nagle w ubiegły poniedziałek minister Sienkiewicz odwołał zagrożenie faszyzmem. Toż to gorsze niż kapitulacja, to wręcz zdrada. Po nadludzkim wysiłku ideologa III RP Michnika, który z wrocławskim Dutkiewiczem i Środą wytyczyli kierunki walki z faszyzmem, Sienkiewicz uderzył w fałszyzm pomunistyczny. A jeszcze niedawno razem z generalnym Seremetem powoływał specjalne zespoły prokuratorów do zwalczania faszyzmu. Pewnie Sienkiewicz uznał, że walka z faszyzmem to o jedną kompromitację za dużo. "Nic tak się źle nie broni, jak upadający system władzy" ostrzegał Hermann Hesse. To, co dziś dzieje się w Polsce, jest potwierdzeniem jego słów. Skoro jednak walka z faszyzmem nie poruszyła ludu pracującego miast i wsi, to lepiej już nie mieszać pomieszanymi.

Ta sytuacja doprowadziła prawdopodobnie do bratobójczej wojny między ministrem finansów i prezesem NBP. Ten pierwszy winą za kryzys i brak 25 mld w kasie państwa obarczył szefa banku centralnego. Rostowski wytknął źdźbło w oku Belki, nie widząc belki w swoim. Belka nie wytrzymał i ujawnił winnych dziury budżetowej. Winni są nie faszyści, kibole, terroryści oraz PiS. Belka dał się oszukać, bo jak wyznał: "Wszyscy w świecie mówili, że PKB będzie rósł szybciej i że inflacja będzie wyższa". W jakim maglu ekonomicznym ci wszyscy tak mówili, nie ujawnił. Potwierdza to, że ludzie wykształceni są dostatecznie głupi, i "wszyscy" mogą nimi manipulować.