Szczyt NATO Obama - Duda

i

Autor: Shutterstock Szczyt NATO Obama - Duda

Markus Meckel komentuje: To pierwszy krok, czekamy na odpowiedź Rosji

2016-07-12 4:00

Markus Meckel polityk SPD, w rozmowie z Mirosławem Skowronem ocenia szczyt NATO.

"Super Express": - NATO wreszcie zdecydowało się rozszerzyć nie tylko formalnie, ale i faktycznie. Choć nieśmiało, tylko czterema batalionami, i to rotacyjnie. To dobrze czy - jak mówią niektórzy politycy na Zachodzie - to i tak niepotrzebne drażnienie Rosji?

Markus Meckel: - Nie zgadzam się z nimi, to było zdecydowanie konieczne posunięcie i można nawet powiedzieć, że spóźnione. Cieszę się jednak z tej decyzji, bo NATO musi dawać jasne sygnały nie tylko państwom na zewnątrz, takim jak Rosja. Musi przede wszystkim dawać sygnały swoim własnym członkom, że ich nie zaniedbuje, że traktuje równo, że gdyby miało wydarzyć się jakieś nieszczęście, to stanie w ich obronie tak, jak się do tego zobowiązało. Bez aktywnej obecności wojsk siłą rzeczy pojawiały się wątpliwości.

- Dziś, skoro to tylko cztery bataliony i to tylko rotacyjne, możemy się czuć traktowani równo?

- To czytelny sygnał, że wschodnia granica NATO stała się nie tylko teoretyczna, ale także realna. To także sygnał wobec Rosji, że jak najbardziej chcemy prowadzić z Moskwą dialog, ale musi on być oparty na wspólnych wartościach. Przez lata obowiązywała umowa NATO z Rosją, że na terenie nowych krajów członkowskich nie pojawią się stałe bazy NATO. Tyle że rosyjska agresja wobec Ukrainy i aneksja Krymu unieważniła to porozumienie. Potrzebujemy rozmów z Rosją, ale nie może być tak, że nie reagujemy na jej realne decyzje.

Zobacz także: Anja Rubik: Rządy PiS podcięły skrzydła Polsce!

- Nawet po agresji Rosji i pogwałceniu porozumienia o nienaruszalności granic Ukrainy wielu pańskich kolegów z Francji i Niemiec mówiło, że bazy NATO w Polsce to zbyt dużo. Nie chciała się na to zgodzić nawet Angela Merkel. Kiedy by się zgodzili? Dopiero po agresji na Polskę?

- Ma pan rację. Niestety, w wielu przypadkach zanim świadomość tego, co się dzieje, świadomość realności zagrożenia dotrze do niektórych ludzi, w tym także polityków, musi minąć wiele czasu. Wielu zachodnich polityków uważa, że ta rotacyjna obecność wojsk NATO wystarczy, gdyż Zachód ma w swoich rękach o wiele więcej instrumentów, które są dla Rosji naprawdę dotkliwe. Choć na początku Rosjanie je wyśmiewali, to dziś widzą, że sankcje Unii Europejskiej jednak działają i wpływają na ich realne życie. To olbrzymia broń i nie można jej nie doceniać. To, że NATO i Unia działają ramię w ramię, też ma swoje znaczenie.

- Czyli nie ma szans na stałe bazy NATO w Polsce?

- Nie przesądzałbym. Weekendowa decyzja to pierwszy krok, który czeka na odpowiedź Rosji. Nie można wykluczyć, że będą następne kroki, jeżeli odpowiedź będzie... Powiedzmy, że inna niż ta, jakiej oczekiwano. Poczekamy, zobaczymy.

- Jakiej odpowiedzi się pan spodziewa?

- Nie wiemy, jak zareaguje Rosja, i nie wyręczajmy w pracy ich ministra spraw zagranicznych. Jeżeli określi decyzje NATO jako "agresywne zachowania", ofensywny krok, to będzie to wyglądało zabawnie. Cztery bataliony w zderzeniu z całą tą rosyjską potęgą wojskową, która ostatnio wyraźnie przemieściła się na zachód? To jest to zagrożenie? Nie ma najmniejszych wątpliwości, że NATO jest sojuszem obronnym, a nie ofensywnym. Nie ma wątpliwości, która strona tej debaty w ostatnich latach podejmowała ofensywne działania wojskowe i łamała ustalone zasady. Objęcie opieką wschodnich członków NATO, uznanie tego, co jest i tak stanem faktycznym, trudno rozpatrywać jako krok wrogi Rosji.