Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Warzecha: "Odzyskany" IPN,czyli góra urodziła mysz

2017-02-17 3:00

Opozycja powtarza, że PiS zawłaszcza państwo. Co zresztą jest trochę prawdą, ale też w wielu przypadkach - bynajmniej nie we wszystkich - jest zasadne. Skoro PiS wygrał wybory, to obsadza stanowiska swoimi ludźmi.  

Są jednak okoliczności i miejsca, gdzie przejmowanie państwa przybrało naprawdę brzydką i wyjątkowo nieelegancką postać. Takim miejscem jest IPN. Poprzednia ekipa, kierowana przez Łukasza Kamińskiego, została przez polityków obozu rządzącego potraktowana wręcz po chamsku, tak jakby była złożona z najzacieklejszych wrogów nowej władzy. Owszem, można było Kamińskiemu zarzucać różne rzeczy, ale poziom argumentów, które przedstawiali między innymi szef klubu PiS Ryszard Terlecki i Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski, był żenujący.

Zmieniono ustawę o IPN, Kamińskiego wyrzucono tuż przed końcem jego kadencji (małpia, dziecinna złośliwość), zainstalowano w jego miejsce Jarosława Szarka, do IPN włączono Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a cały instytut obarczono wieloma nowymi zadaniami. Ale finansowo go specjalnie nie wzmocniono.

Teraz miało już być wspaniale. Koniec z rzekomym kunktatorstwem Kamińskiego, IPN będzie na pierwszej linii każdej bitwy o tożsamość, bezkompromisowo i asertywnie, jak za śp. Janusza Kurtyki, który przez przeciwników poprzedniej ekipy w Instytucie był nieodmiennie przywoływany jako mityczny wzorzec (często w oderwaniu od faktów). W ramach odwetu na złych ludziach Kamińskiego zlikwidowano nawet stworzone przez nich, wydawane od pięciu lat popularne pismo "Pamięć.pl", przywracając stricte naukowy "Biuletyn IPN" - magazyn niestrawny dla przeciętnego czytelnika.

I co? I nic. IPN pod kierownictwem Jarosława Szarka zniknął niemal z przestrzeni publicznej. Największą akcję ochrony dobrego imienia Polski, symbolizowaną przez hasztag #Germandeathcamps, Instytut całkowicie przegapił, choć takie właśnie działania miały być jego znakiem firmowym. IPN za Łukasza Kamińskiego interweniował w sprawie określenia "polskie obozy śmierci" wielokrotnie, zaś jeszcze w 2014 roku Instytut stworzył portal Truth about Camps, po polsku i angielsku opisujący prawdę o niemieckich obozach śmierci. Gdzie są spektakularne akcje IPN pod nowym kierownictwem, choćby w tej sprawie? Nie ma, nie słychać, cisza.

Za to do dymisji próbował podać się wiceprezes instytutu prof. Krzysztof Szwagrzyk. Nieoficjalnie z powodu niedostatecznych funduszy na prowadzone przez siebie prace poszukiwania bohaterów antykomunistycznego podziemia. Ostatecznie dymisja nie została przyjęta. Ale to oczywiście nie rozwiązuje problemu.

Instytut został przez obecną władzę "odzyskany", ale efekt, który miał być potężny, jest mizerny. Góra urodziła mysz.

Zobacz także: Macierewicz ma "sadystyczne zachowania"? Tak uważa były szef SKW