Wideo
Pogoda
Quizy
Ksiądz Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, powiedział wczoraj w Radio TOK FM, że hierarchowie, do których zgłoszą się ofiary molestowania seksualnego dokonywanego przez księży, NIE MAJĄ OBOWIĄZKU INFORMOWAĆ O TYM PROKURATURY. Taka jest wewnętrzna polityka Kościoła. Jest co prawda Kodeks postępowania karnego i artykuł 304, który mówi: "Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratura lub policję", ale widocznie hierarchowie nie mają, chociaż kodeks na ten temat milczy. I wszystko to działo się w dniu, w którym ksiądz Wojciech G. został skazany na 7 lat więzienia za pedofilię. Pytanie, które musi się zrodzić w głowie nieuprzedzonego obserwatora w związku z tą sprawą, brzmi: jakie są priorytety hierarchów Kościoła w sprawie pedofilii? Czy za najważniejsze uznają ograniczanie zgorszenia opacznie rozumianego jako tuszowanie spraw pedofilów w sutannach, czy też ich priorytetem jest wypalenie żywym ogniem z Kościoła duchowych, którzy są zboczeńcami? Wydaje mi się, że gdyby dla hierarchów najważniejsze było dobro ofiar, czyli dobro na całe życie skrzywdzonych przez pasterzy dzieci, to jednak manifestacyjnie nagłaśnialiby przypadki, w których zboczeniec udaje księdza. Czemu więc tego nie robią? Odpowiedzi może być wiele, ale prawdziwa z pewnością jest konstatacja, że w ten sposób bardzo szkodzą sobie, a przede wszystkim Kościołowi. Strategia Kościoła powinna być prosta - "zero tolerancji dla pedofilów". W sumie nakreślona została już w Ewangelii św. Mateusza: "Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, temu lepiej byłoby kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza". Może nie ma w tym cytacie za wiele o wybaczaniu, ale mnie się podoba.
Zobacz: Ksiądz G. siedzi w CELI z innymi PEDOFILAMI! To z nimi teraz spędza czas
Polecamy: PEDOFILIA w Internecie. Jak ochronić dziecko przed pedofilami w sieci?
