Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: OFE? Do likwidacji

2016-05-30 8:15

PiS zaczyna majstrować przy systemie OFE. Jak wynika z doniesień medialnych, planuje, by pod skrzydłami jednej ze spółek Skarbu Państwa zebrać wszystkie fundusze i w ten sposób je kontrolować. Może się to okazać nieco bardziej wyrafinowanym sposobem na dokończenie rozpoczętej przez PO likwidacji drugiego filaru emerytalnego. Tylko po co się z tym kryć? Likwidujmy go z otwartą przyłbicą, bo tu nie ma czego bronić.

Reforma systemu emerytalnego wprowadzona przez rząd AWS-UW w 1999 r. była jednym z największych błędów polityczno-gospodarczych w historii III RP. Powierzenie losu przyszłych emerytów prywatnym funduszom, w których obywatele mieli odkładać na emerytury pod palmami (pamiętają państwo te reklamy?), okazało się kolejnym dowodem na to, że we współczesnym świecie to państwo ponosi całe ryzyko, a cały zysk zgarnia rynek.

Z budżetu państwa do OFE zaczęły płynąć miliardy złotych, które instytucje finansowe skupione w drugim filarze miały z zyskiem pomnażać. Pieniądze z OFE w dużej mierze inwestowano na rynkach finansowych, a tam jak w kasynie - można głównie stracić. A tracili, oczywiście, przyszli emeryci. Ich świadczenia, jeśli nawet na chwilę wypracowały zysk, za moment topniały przez grymasy rynków finansowych. Realnie zarabiały wyłącznie OFE, które zgarniały krocie na krótkoterminowych operacjach. To w ogóle marzenie każdego spekulanta, by mieć do dyspozycji ogromne i w dodatku nie swoje pieniądze, by nimi obracać. Polska okazała się takim frajerskim inwestorem, który to marzenie spełnił.

Do tego utworzenie OFE doprowadziło do wzrostu długu publicznego. Skoro ogromna część pieniędzy na emerytury trafiała do prywatnych firm, to budżet musiał (i mimo reformy rządu Tuska nadal musi) dokładać brakujące pieniądze do wypłaty bieżących świadczeń. OFE w końcu miały je wypłacać dopiero w przyszłości. To zresztą doprawdy zadziwiające, że polscy politycy zgodzili się na to, by OFE zagwarantowały sobie stałe bieżące wpływy, nie martwiąc się o wydatki! Tylko w tak peryferyjnym państwie jak Polska taki dyktat prywatnego kapitału był możliwy. Nie jest bowiem przypadkiem, że w żadnym ważnym gospodarczo państwie europejskim nie sprywatyzowano systemu emerytur na wzór naszego kraju. Nie jest też przypadkiem, że obrońcy OFE jako punkt odniesienia w kontekście rynkowej reformy emerytalnej przywołują głównie równie peryferyjne jak Polska Chile, które nie jest prymusem, jeśli chodzi o system zabezpieczeń społecznych.

Czas już najwyższy, żeby od tej patologii w końcu się uwolnić. System emerytalny, by dobrze służyć obywatelom, musi być publiczny. Tylko bowiem państwo może należycie zadbać o dobro wspólne. Prywatny kapitał dba wyłącznie o swoje zyski, które wypracowuje kosztem obywateli. Nie rozumiem, czemu mielibyśmy mu to umożliwiać.

Zobacz: Tomasz Walczak: Niech się Putin zbroi