Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Orbán nie zasłużył

2016-09-08 4:00

Z imiennikami mam problem. Większość z nich funkcjonuje w polityce wschodnio- i środkowoeuropejskiej, która, przyznajmy, bywa trudna. Więc nie zawsze po samym posiadaniu tego samego imienia mogę się zidentyfikować z postaciami rodzaju bandziora Wiktora Janukowycza, a nawet jego dawnego konkurenta Wiktora Juszczenki, odważnej, ale cokolwiek dwuznacznej postaci.

Nie zmienia to faktu, że jeden z moich imienników, pomimo gigantycznej pracy dziennikarskiego koleżeństwa, instytucji Unii Europejskiej, a nawet jego nadmiernych piewców, nie jest w stanie wzbudzić mojej nadmiernej niechęci, a nawet za pewne sprawy budził szacunek. Viktor Orbán został uznany człowiekiem roku Forum Gospodarczego w Krynicy. Wzbudziło to oczywiste i jak zawsze słuszne oburzenie kolegów jak zawsze dbających o standardy wolności i demokracji, pod warunkiem że będą je realizowali panowie Soros, Tusk i Petru albo ich pobratymcy. Zostałem przekonany.

Rzeczywiście kilka innych osób zasługuje na to wyróżnienie. Po pierwsze, pani Merkel, najwybitniejsza europejska polityk od czasów carycy Katarzyny II. W końcu pani kanclerz uznała ostatnio, że popełniła błąd, wpuszczając milion, do dwóch milionów, niekontrolowanych emigrantów do swojego kraju, a przy okazji zaszczycając tym towarzystwem kraje ościenne. Pani Merkel po dwóch latach uznała, że jednak ta emigracja nie była aż tak kontrolowana, a przybysze nie do końca zachowują się tak, jak ona by chciała. A taki Orbán od początku przed tym przestrzegał, zyskując miano faszysty. Chyba lepszy ten, kto powodując niewyobrażalne szkody, potem po prostu powie "przepraszam", niż taki, który od początku dostrzega zagrożenie? Ewangelista Łukasz pisał, że w niebie radość większa z jednego nawróconego grzesznika niż jednego nawróconego. Jak widać, zasada ta obowiązuje i w zlaicyzowanej pozornie Unii Europejskiej.

Dlatego ewentualnie na nagrody zasłużyli także panowie zarządzający Unią. Cała Święta Trójca Juncker - Schulz i Tusk. W końcu wszyscy oni głośno albo milcząco zajmowali się wychwalaniem dzieła kanclerz Merkel i potępianiem Orbána i idącej jego śladem Polski. Zresztą w naszym kraju też nie brakuje kandydatów do odznaczeń. To była pani premier Kopacz za bezrefleksyjne wspieranie światłych projektów UE, ale i jej platformerski konkurent Grzegorz Schetyna, który akurat wtedy, wyjątkowo, siedział cicho jak mysz pod miotłą.

Z zupełnie innych przyczyn na nagrodę zasłużył gabinet pani premier Szydło. Choćby za rozważanie, zdaje się całkiem poważne, pomysłu związków zawodowych na zakazanie handlu w niedzielę. Węgrzy takie rozwiązanie wprowadzili i po jakimś czasie się z niego wycofali. Ale co tam, nie uczmy się na cudzych błędach i próbach, przeprowadźmy własne.

Zobacz: Mateusz Morawiecki: Polacy muszą korzystać ze wzrostu PKB