Cud w Sokółce to oszustwo?

2009-10-29 10:16

Ekspertyzy w sprawie "cudu" w Sokółce są nierzetelne. Przełożeni już ukarali profesor, która je przeprowadziła. Najlepsi specjaliści nie mają wątpliwości, że "cud" da się wyjaśnić naukowo. Zjawisko mogło zostać wywołane przez pospolitą bakterię.

Szokujące ustalenia naukowców w sprawie rzekomego cudu w Sokółce! Jak potwierdzają nam najlepsi w Polsce specjaliści z dziedziny biologii i medycyny, zabarwienie hostii na czerwono to efekt działania bakterii zwanych pałeczką krwawą, a nie żadna przemiana w ciało Chrystusa. Uczeni nie mają też wątpliwości: wykonane w sprawie "cudu" ekspertyzy nie są żadnym dowodem na to, że na hostii pojawił się fragment ludzkiego serca! Zostały przeprowadzone nierzetelnie i nielegalnie.

Patrz też: Śledczy nie zbadają cudu w Sokółce

Historia hostii, która upadła podczas nabożeństwa, a potem zamknięta w specjalnym naczyniu miała się przemienić we fragment ludzkiego serca poruszyła cały kraj. Dwoje naukowców z Białostockiego Uniwersytetu Medycznego, którzy badali hostię, orzekło, że jest to mięsień z ludzkiego serca. Dziś wiemy, że wyniki badań absolutnie nie uprawniały do takiego stwierdzenia.

Już 8 października jako pierwsi pisaliśmy o tym, że prof. Maria Sobaniec-Łotowska, patomorfolog z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, ekspertyzę hostii przeprowadziła z pominięciem procedur naukowych. Badaczka tłumaczyła wówczas, że nie mogła wypełnić wymaganych dokumentów, bo... nie zna numeru PESEL ani adresu Pana Boga! Uchybienia proceduralne to niejedyne zaniedbanie pani profesor. Okazuje się, że uczona wykonała badanie, które - zdaniem naukowców - nie wyjaśnia, czy badana tkanka jest ludzka, czy też pochodzi od innego ssaka, np. świni.

Przeczytaj koniecznie: Szok! Rzeźba Jezusa Chrystusa roni łzy

- Aby wykluczyć wątpliwości, należało przeprowadzić badanie genetyczno-molekularne - wyjaśnia prof. Lech Chyczewski (65 l.), szef Zakładu Patomorfologii i rzecznik prasowy Białostockiego Uniwersytetu Medycznego. Gdyby ekspertyza była przeprowadzona zgodnie ze sztuką, być może uczona dostrzegłaby, że czerwona plamka mogła być sprawką mikroskopijnej bakterii! Serratia marcescens - to łacińska nazwa pałeczki krwawej, zwanej też cudowną. Bakteria ta wytwarza czerwony pigment i posiada zdolność wzrostu na pieczywie, a hostia to przecież rodzaj pieczywa. Zamoczona w wodzie i zamknięta w tabernakulum hostia była idealną pożywką dla tej pospolitej bakterii.

Tysiące wiernych niestety uwierzyło zapewnieniom dwójki naukowców i gorliwie modliło się, aby Watykan uznał zdarzenie za cud. Teraz czują się oszukani i kipią oburzeniem.

- To skandal! - mówi poruszona najnowszymi ustaleniami Regina Sańko (58 l.) z Sokółki.

Zaskakujące twierdzenia księdza i naukowca >>>


Pani profesor zobaczyła to, co chciała zobaczyć

Prof. Lech Chyczewski (65 l.), szef Zakładu Patomorfologii i rzecznik prasowy Białostockiego Uniwersytetu Medycznego:
- Badania przeprowadzone przez panią profesor nie mogły dowieść, że na hostii pojawiło się ludzkie serce. Pani profesor zobaczyła na hostii to, co chciała zobaczyć. To osoba bardzo emocjonalnie traktująca religię. Została już ukarana ustnym upomnieniem za nierzetelne i nielegalne badanie.

To nie cud, to jest czysta biologia
Rozmowa z dr Pawłem Grzesiowskim (45 l.) z Zakładu Profilaktyki Zakażeń i Zakażeń Szpitalnych Narodowego Instytutu Leków

"Super Express": - Panie doktorze, czy istnieje jakieś naukowe wyjaśnienie tego, co wydarzyło się w Sokółce?

Paweł Grzesiowski: - Istnieje taka bakteria - Serratia marcescens, zwana również, co też wiele mówi, "pałeczką cudowną". Cudowną chyba dlatego, że ma ona zdolność wytwarzania czerwonego pigmentu - prodigozyny. A ponieważ rośnie ona na podłożu węglowodanowym, czyli np. na pieczywie, stąd przypisywane jej te wszystkie niesamowite właściwości. Bo hostia to przecież rodzaj pieczywa.

- Chyba jednak do namnażania tej pałeczki potrzebne są jakieś szczególne warunki?

- Ona wcale nie jest wymagająca. Potrzebuje wilgoci i temperatury nie wyższej niż 30 st. C.

- Hostia w kościele w Sokółce została, po uprzednim upuszczeniu jej na ziemię, umieszczona w naczyniu liturgicznym z płynem, zgodnie z przepisami kościelnymi. I to wystarczyło, żeby zaczęły działać bakterie? A skąd one się tam w ogóle wzięły? Bo chyba nie z powietrza.

- W pewnym sensie może i z powietrza, może z rąk osoby, która jej dotykała. Bo bakterie, podobnie jak wirusy, mamy wszędzie. Akurat ta pałeczka cudowna nie jest wcale rzadkim zarazkiem. Najczęściej powoduje zakażenia dróg moczowych, zwłaszcza u mężczyzn. Zwalcza się ją antybiotykami, ale nie jest łatwa w zwalczaniu, bo wytwarza wokół siebie taki kożuch śluzowy i ten śluz utrudnia wchłanianie leków.

- Zapewne przypadki upuszczania hostii i umieszczania jej potem w płynie wcale nie są rzadkie. To znaczy, że za każdym razem możemy mieć do czynienia z "cudem"?

- Z pewnością nie, bo jednak nie za każdym razem dojdzie do kontaktu bakterii z podłożem, jakim jest hostia. Poza tym nie każdy szczep pałeczki krwawej wytwarza barwnik.

Nie potrafię ocenić, czy ekspertyza była rzetelna

Ks. Andrzej Dębski (33 l.), rzecznik białostockiej kurii:

- Kościół zdał się w tej sprawie na wiedzę uznanych specjalistów, badaczy z 30-letnim doświadczeniem i olbrzymim dorobkiem naukowym. Może należało zrobić inaczej. Z tego, co jest mi wiadome, pani profesor jako pracownik naukowy miała prawo sporządzić taką ekspertyzę i ją sporządziła. A czy zrobiła to rzetelnie, tego nie potrafię ocenić. Kościół od początku ostrożnie traktuje sprawę zjawiska z Sokółki, a naszą rolą nie jest stawianie Jezusa przed sądem. Religia to rzecz wiary i pewnej tajemnicy. Biskup na razie napisał list, który za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie został przekazany do papieża. Teraz czekamy na decyzję Ojca Świętego, co dalej będzie w tej sprawie uczynione.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają