Zbliżało się Boże Ciało, gdy Aleksander K. (47 l.), mąż Jowity, ojciec dwójki dzieci i jedyny żywiciel rodziny, wrócił z delegacji do domu. Od razu sięgnął po piwo i zamknął się w swoim militarnym królestwie, czyli w szopie, gdzie trzymał zabytkową broń. Uwielbiał ją. Potrafił godzinami czyścić pamiętające czasy wojny pistolety maszynowe, przecierał i oliwił rycerski oręż w postaci miecza, kuszy i kordzika.
- A w obejściu bałagan! Trawa nieskoszona, żywopłot zaniedbany, pełno żelastwa na podwórzu... Chciałam, żeby się wziął do roboty. Ale on tylko kolejne piwa otwierał - relacjonuje lepsza połowa pana Aleksandra.
Nie ma nic straszniejszego od wkurzonej niewiasty, toteż po chwili podchmielony kolekcjoner usłyszał z jej ust: "Ty leniu śmierdzący, nasz Tofik więcej robi niż ty!". Wówczas i jemu puściły nerwy. Chwycił za miecz, wypadł z szopy i ruszył na Tofika, małego brązowego kundelka.
- Tato, co robisz! - darły się dzieci, gdy on jednym potężnym cięciem pozbawił psa łba i jął się rozglądać za bardziej poręcznym narzędziem mordu. Dostrzegł kuszę. Porwał ją, załadował i z okrzykiem "zaraz cię zaj..ię jak psa" wymierzył w stronę żony.
- Wtedy zabrałam dzieciaki i uciekliśmy do sąsiadów - mówi Jowita.
Dalej było jak w takich razach: przyjechała policja, skuła pijanego desperata i zaczęła szukać bojowych egzemplarzy z jego kolekcji, które zdążył sprytnie ukryć. - W szambie je utopił. Trzeba było je wybrać - mówi Krzysztof Wsyńczuk, rzecznik policji z Olsztyna.
Aleksander K. decyzją sądu trafił na dwa miesiące za kraty, a jego żona się łudzi: - Żeby tylko skończył z piciem, to by się ułożyło...
Zobacz: SKANDAL w przedszkolu! 5-latek KOPNĄŁ wychowawczynię i dodał: „Ty KUR**”?