Kamil Durczok chce wsadzić dziennikarzy "Wprost" do więzienia!

2015-04-25 4:00

Były szef "Faktów" Kamil Durczok (47 l.) nie ma zamiaru odpuszczać tygodnikowi "Wprost" i autorom publikacji o jego prywatnym życiu. Do sądu trafił właśnie trzeci pozew! Tym razem jest to prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego, który dotyczy pomówienia, poniżania osoby publicznej. Grozi za to kara do roku więzienia, ograniczenie wolności lub grzywna. Michał Lisiecki, wydawca tygodnika "Wprost":

- Złożyliśmy prywatny akt oskarżenia przeciwko byłemu redaktorowi naczelnemu tygodnika "Wprost" Sylwestrowi Latkowskiemu (49 l.), a także przeciw autorom publikacji o molestowaniu w TVN. Publikacja zniesławiła Kamila Durczoka, dlatego osoby odpowiedzialne powinny ponieść za to odpowiedzialność karną. Od początku mój klient nie miał z tą sprawą nic wspólnego. Naszym zdaniem wymyślono całą historię, by odnieść medialny sukces - mówi "Super Expressowi" mecenas Jacek Dubois (53 l.), prawnik Durczoka.

Pozew złożono tuż po tym, jak stołeczna prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. ewentualnego przestępstwa molestowania seksualnego w TVN. Według tygodnika "Wprost" to właśnie Durczok miał molestować podległe mu pracownice. Śledczy uznali jednak, że dziennikarz nie złamał prawa.

Co na to "Wprost"? Wydawca tygodnika Michał Lisiecki (39 l.) broni autorów publikacji. - Trudno się oprzeć wrażeniu, że to oskarżenie to próba zemsty na dziennikarzach "Wprost". W sprawach o pomówienia właściwym miejscem dochodzenia swoich praw jest sąd cywilny, przed którym można uzyskać zadośćuczynienie, przeprosiny czy odszkodowanie - mówi w rozmowie z portalem WirtualneMedia.pl Lisiecki. Jego zdaniem, dziwne jest to, że Durczok używa art. 212 Kodeksu karnego, który uważany jest za "kaganiec na wolne media".

Prawnik Durczoka ripostuje. - Nie dziwię się wydawcy, że próbuje bronić swoich podwładnych. Jednak w naszej ocenie ich wina jest tak duża, że postanowiliśmy użyć wszelkich możliwych środków prawnych - odpowiada mu Dubois.

To już trzeci pozew złożony przez obrońcę byłego szefa "Faktów" TVN. Poprzednie dwa to pozwy cywilne, dotyczące naruszenia dóbr osobistych przez "Wprost" i żądania odszkodowania w łącznej kwocie 9 milionów złotych. Przypomnijmy, że w efekcie publikacji tygodnika "Wprost", który twierdził, że Durczok molestował seksualnie i mobbingował podwładne, szef "Faktów" rozstał się z TVN. Durczok przekonuje, że jest niewinny.

Zobacz: Hyży i Popielewicz pierwszy raz razem na salonach. Ładna z nich para? [ZDJĘCIA]

To wizerunkowa gra Durczoka

Trudno odnieść wrażenie inne niż to, że oskarżenie, podobnie jak pozwy składane przez Kamila Durczoka, to element czysto wizerunkowej gry, służącej robieniu wokół kolejnych pozwów medialnego szumu, który rozmywa problem, o którym pisali dziennikarze "Wprost". Trudno się oprzeć wrażeniu, że to oskarżenie to próba zemsty na dziennikarzach "Wprost".

Artykuł 212 Kodeksu Karnego

Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.

Czytaj też: Pojedynek na seksowną bieliznę: Wierzbica vs Zawadzka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki