Kościół zapłaci MILION złotych za grzechy księdza Wojciecha G.?

2015-03-25 11:24

Grzechy Wojciecha G. (38 l.) mogą słono kosztować Zgromadzenie św. Michała Archanioła (zakon michalitów), do którego należy pedofil w sutannie. Gwałceni przez niego chłopcy mają prawo zażądać odszkodowań. W podobnej sprawie w Koszalinie diecezja zdecydowała się wypłacić molestowanemu przez proboszcza ministrantowi 150 tys. zł. Jeżeli osiem ofiar księdza G. pójdzie do sądu, mają szansę wywalczyć ponad milion złotych!

Kilka dni temu w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) zakończył się proces, w którym 27-letni dziś Marcin K. żądał od kurii koszalińsko-kołobrzeskiej odszkodowania za to, że jako 12-latek był molestowany przez proboszcza zboczeńca. Duchowni zawarli z mężczyzną ugodę. Jak ognia unikali sformułowania "odszkodowanie", bo byłoby pierwszym w polskim Kościele dla ofiary pedofilskich zachowań kapłana. Zgodzili się zwrócić "koszty terapii", według nieoficjalnych informacji będzie to kwota 150 tys. zł. - Uważam, że stało się dobrze. Na pewno będą też inne ofiary, które wystąpią z roszczeniami wobec diecezji - mówi poszkodowany.

Tego samego zdania jest mecenas Wojciech Dobkowski, który reprezentował go w sądzie. Adwokat zachęca, by ofiary Wojciecha G. również walczyły o swoje prawa. - Chłopcy molestowani przez księdza G. powinni się domagać zadośćuczynienia przede wszystkim od niego samego. Mogą także pozwać zakon, którego był członkiem i który pozwolił mu sprawować opiekę nad dziećmi. Zakon ma osobowość prawną, a więc zdolność sądową i procesową również - tłumaczy mecenas. Według aktu oskarżenia ksiądz G. gwałcił, masturbował co najmniej sześciu chłopców z wioski Juncalito w Dominikanie i dwóch z podwarszawskiego Wołomina. Jeśli wszyscy zażądaliby odszkodowania, mogliby wywalczyć od duchownego lub zakonu michalitów co najmniej 1,2 mln zł.

Zobacz też: Szokujące DOWODY pedofilskich zbrodni księdza Wojciecha G. Molestował już w seminarium!

- Najpierw potrzebny jest jednak wyrok skazujący dla księdza. On nada sprawie bezdyskusyjny kontekst - mówi mecenas Dobkowski. Trzeba by też ustalić, czy przełożeni duchownego wiedzieli o jego pedofilskich grzechach. Według śledczych już podczas praktyk pedagogicznych w latach 2000-2001 mali podopieczni zakonnika skarżyli się, że molestował ich i wykorzystywał. Dziwnym trafem z zakonu zniknęła dokumentacja na temat księdza G. z tamtego okresu. On sam zaś został wysłany na misję w Dominikanie. Czy zakonnicy pozbyli się dowodów na to, że ukrywali zboczeńca w swoim kręgu? Walka z nimi przed sądem może być bardzo trudna, ale odważnych nie brakuje. - Podjąłbym się tej sprawy - deklaruje mec. Dobkowski.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki