Odkrywcy złotego pociągu zgłosili w sierpniu swoje znalezisko. W tym samym czasie dwie ekipy prowadziły badania: osobno Piotr Koper i Andreas Richter, oraz naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. 15 grudnia obie ekipy przedstawiły wyniki badań.
W środę odkrywcy złotego pociągu w zapisie podsumowującym zawarli dodatkową informację, że pociąg jest nie jeden, a dwa! - Stwierdzamy istnienie (...) drugiego składu kolejowego stojącego obok pierwszego o długości z nim porównywalnej - napisali. Dlaczego informacji nie podali we wtorek podczas konferencji, a dopiero teraz? Czy drugi pociąg naprawdę istnieje?
We wtorek poznaliśmy dwie wersje. Czy złoty pociąg istnieje?
Piotr Koper powiedział, że "operator magnetometru szukał szyn, metali i dowodów na istnienie rozjazdów kolejowych i torowiska". - Znaleźliśmy miejsca w których były tory, widać je wyraźnie. Wyniki powtarzały się za każdym razem - mówił Koper. - Nasze badanie potwierdza niejednorodny charakter gruntu. To jest wcięcie na głębokości 10 metrów. Ta struktura jest wyjątkowo ciekawa. Sugerowałabym, że przód tunelu jest odstrzelony na długości 10-12 metrów. Na pewno ten początek nie jest pusty. Na pewno jest zawalony - mówiła dalej Koper. Koper uważa, że pociąg może mieć długość ok. 92 metrów - sam tunel ma mieć około 100 metrów długości.
Głos zabrał również dr Adam Szynkiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Miałem mało czasu i kłopoty techniczne. Ja tam widzę coś dziwnego. Są tam nasypy wysokie na pół metra i szerokie na trzy - mówił. Odpowiedział niejednocznacznie na pytanie, czy pociąg istnieje. - Możliwe. Ale potrzebne są dokładniejsze badania. Sprzęt wykazał obecność elementów metalowych o bardzo silnym polu elektromagnetycznym. Co to jest? Nie wiem. Niektórzy sugerują, że to może być schron dla pociągu sztabowego. Konieczne jest zbadanie terenu w tym kierunku - powiedział Szynkiewicz.