Można by rzec, że prokurator z Włocławka ma wyjątkowego pecha do firmy sprzątającej miasto. Jak udało nam się ustalić, 26 stycznia wjechał swoim autem w śmieciarkę i... uciekł. Gdy po kilku godzinach znaleźli go policjanci, miał we krwi ponad 3 promile alkoholu. I co? I nic!!!
- Nie byliśmy w stanie ustalić, czy Rafał K. w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Zeznał, że później wypił pół litra wódki. Dlatego sprawa została umorzona - powiedziała nam prokurator Ewa Janczur, szefowa Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.
Teraz już nie ma tego problemu. Oto kilkanaście dni temu kierowca śmieciarki i jego pomocnik dostrzegli passata jadącego od krawężnika do krawężnika. Zatrzymali podejrzany pojazd i wezwali policję. Okazało się, że za kierownicą siedzi pijany w sztok (3,5 promila we krwi!) Rafał K. I co? Na razie niewiele. Został zawieszony w pracy, ale nawet nie wiadomo, która prokuratura poprowadzi jego sprawę!
Tymczasem sprytny prawnik uciekł przed sprawiedliwością w chorobę. Trafił do prywatnego ośrodka terapii uzależnień, który bardziej przypomina luksusowy hotel niż szpital. Basen, bilard, masaże, śniadania i kolacje w formie szwedzkiego stołu... Żyć, nie umierać. Jedyny mankament to cena. Osiem tygodni takiego leczenia kosztuje 15 800 zł.
Chcieliśmy zapytać prokuratora choćby o to, dlaczego jeszcze nie podał się do dymisji i wciąż pobiera pensję. - Nie ma zgody terapeuty na rozmowę ze mną - odpowiedział władczym głosem.
Zobacz: Mamy FILM z tragicznego wypadku w Dąbrowej! SPŁONĘŁA ŻYWCEM pod krzyżem