Internet to raj dla pedofilów żądnych oglądania nagich dziecięcych ciał. Nic więc dziwnego w tym, że coraz więcej z nich wykorzystuje czaty i wideorozmowy do zaspokajania swoich potrzeb. Jak wygląda ten proceder?
Internetowych czatów wciąż przybywa. Dziecko w dobie komputerów, większość czasu spędza przy biurku, klepiąc coś w klawiaturę. Gra, szuka informacji, pisze ze znajomymi i coraz częściej... rozbiera się przed internetową kamerką.
Przeczytaj: Ksiądz broni dyrektora pedofila!
Prostytuowanie się w praktyce
Niczego nieświadome dziecko loguje się na czat. Często podaje swoje dane: imię, wiek, miejscowość. Taki mały internauta to łatwa ofiara dla wyrachowanego e-pedofila. Pedofil podszywa się pod rówieśnika dziecka. Zaczyna z nim niewinną rozmowę. Kiedy rozmowa się rozwija i dziecko godzi się na wideoczat, pedofil już prawie ma to, co chciał osiągnąć.
A dzieci są naprawdę naiwne...
Dobry kamuflaż to podstawa
E-pedofil jest przebiegły i dobrze się kamufluje. Na początku wzbudza w dziecku zaufanie, zapewnia dyskrecję, staje się "przyjacielem". Zachęca do otwartości, deklaruje, że rozumie wszystkie problemy. Jednocześnie stara się kontrolować, czy aby na pewno dziecko nie jest pod opieką dorosłych. Niektórzy e-pedofile chcą bezpośredniego spotkania z dzieckiem. Innym wystarcza rozebranie się na wideoczacie. Kiedy dziecko jest już uzależnione od "internetowego przyjaciela", chętniej się zgadza na rozebranie się przed internetową kamerą.
Zobacz: PEDOFILE W SUTANNACH! Nie tylko sprawa arcybiskupa Wesołowskiego
E-prostytucja za pieniądze
Podobny problem to świadoma prostytucja przez internet. Dotyka coraz częściej gimnazjalistów, którzy za pieniądze są w stanie "pokazać więcej". Wchodząc na jakikolwiek czat, możemy być niemal pewni, że większość internautów, którzy kontaktują się z naszym dzieckiem, to... zboczeńcy. Na jednym z czatów, pierwsza wiadomość, jaką można dostać, to: "M32 [mężczyzna, 32 lata], seks $?"
A niektórzy nastolatkowie nie mówią "nie"...