W ostatnich dniach Ryszard Kalisz zasłynął jako obrońca posłów piratów. - Strasznie się ich [tabloidów] boicie. (.) Tłumaczycie się! - oburzał się w trakcie niedawnego połączonego posiedzenia komisji sejmowych, które obradowały nad odebraniem posłom prawa do uchylania się przed płaceniem mandatów. Okazuje się jednak, że Kalisz ma w tym żywotny interes. Sam bowiem lubi przycisnąć pedał gazu dużo ponad dopuszczalne prędkości. "Super Express" zaobserwował, jak poseł pędzi swoim luksusowym audi 90 km/godz. w miejscu, gdzie jest ograniczenie do 40 km, czy przecina skrzyżowanie na czerwonym świetle. Kowalskiego kosztowałoby to około 1 tys. zł i górę punktów karnych.
Zobacz też: Kalisz broni posłów piratów! Politycy na drodze będą czuć się bezkarnie?
- Obecnie przekroczenie prędkości o 50 km to 10 punktów i 500 zł mandatu. Wjazd na czerwonym grozi mniejszą karą - od 20 do 400 zł i 6 punktami. To jednak jedno z najpoważniejszych wykroczeń, więc na wyrozumiałość policjantów trudno liczyć - wyjaśnia Robert Opas ze stołecznej policji. Kalisz jednak nie musi się przejmować. W razie zatrzymania stróże prawa nie mogą wlepić mu mandatu, bo ma immunitet poselski. Chcieliśmy spytać posła, dlaczego zdarza mu się szaleć na drodze, jednak nie odbierał od nas telefonu. - Poseł nie będzie z panami rozmawiać - usłyszeliśmy natomiast od jego asystenta.