Do tej niecodziennej napaści doszło we wsi Żelazo na Pomorzu. Pani Renata siedziała na taborecie przed oborą i doiła krowę. Zgiętej w pół kobiecie przyglądał się osiołek Czaruś. Nie wiadomo, czy bestię wyzwoliły w nim miarowe ruchy gospodyni, czy jej wygięte w łuk plecy. Faktem jest jednak, że Czaruś skoczył na Renatę, rżąc przy tym przeraźliwie.
- Nie wiedziałam, co się dzieje. Złapał mnie zębami za plecy, przycisnął do ziemi. Gdy zarzucił mi kopyta na ramiona wyrwałam się i uciekłam - opisuje gospodyni.
Od tej pory osiołek stoi zamknięty w zagrodzie. Co chwila spogląda na swą panią przepraszającym wzrokiem. Ta jednak już nigdy mu nie zaufa.