To on sprowadzi porwany statek

2015-12-01 3:00

Grzegorz Vogt (52 l.) ze Świnoujścia nie ma wątpliwości, że porwani u wybrzeży Nigerii polscy marynarze to twardzi ludzie i szczęśliwie powrócą. - Znam ich. Sam pływam na "Szafirze" od 8 lat, jestem pierwszym oficerem - mówi. - Kapitan słynie z zimnej krwi. Wyprowadzi z opresji swoich ludzi - dodaje i wybiera się do Afryki, by sprowadzić statek do Polski. Liczy, że załoga będzie już w komplecie.

Grzegorz Vogt czeka na wizę nigeryjską, by ruszyć po "Szafira". - Na statku mogłem być ja. To przypadek, że dwa tygodnie przed jego porwaniem zszedłem z pokładu. Akurat wypadło mi postojowe - mówi pan Grzegorz. - Ale na tych wodach byłem wielokrotnie i przyznaję, że trudno czuć się tam bezpiecznie. Podwójne nocne wachty, większa czujność. Tu każdy rybak potencjalnie może być piratem. Z tym każdy z nas się liczy. Taki zawód - dodaje.

Wśród pięciu porwanych jest kapitan "Szafira" Krzysztof K. - doświadczony marynarz, który potrafi kierować zespołem w każdych warunkach. Jest autorytetem. Jest też Roman J. (70 l.), pierwszy oficer, były wojskowy, dowódca grupy okrętów desantowych. - Jestem spokojny o chłopaków - mówi pan Grzegorz. - Psychicznie to bardzo mocni ludzie. Widzieli i przeżyli na morzu niejedno. Oby tylko tropiki nie dały im za bardzo w kość. Moskity i robactwo są niesamowicie dokuczliwe. Mam nadzieję, że do świąt będą już w domach - ściska kciuki.

Statek, którego armatorem jest firma EuroAfrica, został zaatakowany przez nigeryjskich piratów w nocyz 26 na 27 listopada. Według ekspertów za porwanych marynarzy zażądać oni mogą 5 mln dol. okupu. Wiadomo, że Polacy są cali i zdrowi. Kontaktowali się z rodzinami.

Zobacz także: Polacy porwani ze statku "Szafir" skontaktowali się z rodzinami

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki