Mateusz mieszkał w niewielkiej miejscowości Laski (woj. lubuskie). Skończył liceum wojskowe. Pracował w markecie w pobliskim mieście. Planował rozpoczęcie studiów. Nic z tego jednak nie wyjdzie. Pewnego wiosennego popołudnia postanowił z dwójką znajomych spróbować narkotyków, które jeden z nich przywiózł z Niemiec. Niewinnie wyglądające białe kryształki zabrali ze sobą do lasu. Tam prawdopodobnie rozpuścili w wodzie i wypili miksturę. Wkrótce mieszkańców wsi zaalarmowały straszliwe krzyki. Dziadek Mateusza pobiegł do lasu, zobaczył wnuka i jego kolegów, którzy zwijali się w konwulsjach. - Oni aż gryźli z bólu ziemię - wspomina Kazimierz Wontor (66 l.). Wezwano pogotowie. Karetki przewiozły nieszczęśników do szpitala w Słubicach. Niestety, Mateuszowi życia nie udało się uratować.
Teraz śledczy próbują ustalić, co też zażyli młodzi ludzie. - Nie wiemy, z jakim śmiertelnie niebezpiecznym środkiem mamy do czynienia. Wykaże to specjalistyczna analiza toksykologiczna - mówi Dariusz Domarecki z prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim. Wyniki badań będą znane za dwa tygodnie.