Do zdarzenia doszło dziś przed południem na skrzyżowaniu ulicy Fieldorfa i Nowaka-Jeziorańskiego na Gocławiu. Operator urządzenia stracił panowanie nad sprzętem, przez co ten zawisł około 10 metrów nad ziemią. Na miejscu pojawiła się policja oraz pogotowie energetyczne RWE, które musiało wyłączyć linię energetyczną i zdjąć drona. - Został on ściągnięty przed godz. 13 - informuje asp. Rafał Retmaniak z biura prasowego stołecznej policji.
Do zabawy dronem potrzebna jest zgoda Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, Urzędu Lotnictwa Cywilnego, trzeba też powiadomić urząd miasta. - Za latanie bez pozwolenia grozi do pięciu lat więzienia. Chyba że właściciel działa nieumyślnie, to wtedy kara jest mniejsza i wynosi do roku - mówi Rafał Retmaniak. W tym wypadku właściciel miał wszystkie pozwolenia, badania lekarskie i ubezpieczenie, więc na razie został przez policję spisany i pouczony. - Będziemy wobec niego prowadzić postępowanie - zdradza aspirant. Być może sprawa skończy się mandatem.