Ktoś truje psy na Grochowie!

2016-04-26 10:30

Na właścicieli psów z Grochowa padł blady strach. W parku Polińskiego przy Szaserów pojawiły się kartki z ostrzeżeniami przed trucicielem czworonogów, który uśmiercił już kilka zwierzaków. To kolejny taki alarm w ostatnich miesiącach. Jesienią ktoś dorzucał do kiełbas szpilki i kawałki drutu, teraz w porozrzucanych po parku kromkach chleba ukryta jest trucizna.

Kilka dni temu na płotach i tablicach informacyjnych w parku im. Polińskiego na Grochowie pojawiły się kartki z ostrzeżeniami przed trucicielem, który rozrzuca w parkowych alejkach chleb i wędlinę naszpikowane trucizną. W ciągu dwóch tygodni śmierć miały ponieść dwa psiaki. Ale jak podpowiadają spacerowicze, ataki na czworonogi zaczęły się wcześniej.

- Na jesieni mojemu koledze zdechł pies. Umierał w męczarniach. W kiełbasie, którą znalazł w parku, były ukryte szpilki - opowiada Andrzej Roguski (65 l.), który spaceruje po parku z pieskiem Mikim. - Ja za każdym razem uważnie przyglądam się, co Miki bierze do pyska i nad czym się pochyla - mówi.

Wieść o truciźnie błyskawicznie rozniosła się wśród właścicieli psów. Teraz unikają parku. - Ludzie się przestraszyli i już prawie nikt tu nie bywa - mówi jedna ze spacerowiczek. Starannie wykonany wybieg dla psów świeci pustkami. A pobliskie kliniki weterynaryjne trzymają rękę na pulsie. Weterynarze słyszeli o trucicielu. - Dochodzą do nas wieści od klientów, że przypadki otruć miały miejsce. Jednak do naszej przychodni nie trafił taki przypadek - usłyszeliśmy w lecznicy weterynaryjnej AS z ul. Grochowskiej. Zgłoszeń o celowym uśmiercaniu zwierząt nie otrzymała też południowopraska policja. Co nie uspokaja właścicieli psów.

- Myślę, że osobę, która to robi, powinna spotkać niebywale wysoka kara. Jej postępowanie jest nieludzkie - mówi pan Andrzej, czule głaszcząc Mikiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki