Zaczynają walczyć o referendum

2016-09-28 4:00

Stowarzyszenie "Oburzeni" rozpoczęło zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Wczoraj wnioskodawcy namawiali do tego warszawiaków na patelni przed Metrem Centrum. By referendum się odbyło, do 5 listopada trzeba zebrać ponad 130 tysięcy podpisów.

"Oburzeni" w stolicy to środowisko byłych działaczy LPR oraz przedsiębiorców skupionych wokół byłego radnego miasta i byłego wiceburmistrza Bielan Antoniego Guta. Dlaczego chcą odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska? - Ponieważ sprzeciwiamy się wszelkim przejawom bezprawia. A to, co się dzieje od lat w Warszawie z reprywatyzacją, to urzędnicza samowola. A władza musi się bać obywateli - twierdzi Antoni Gut. Choć główną przyczyną referendum jest afera reprywatyzacyjna, sam Gut na reprywatyzacji skorzystał. W latach 90. jego rodzina odzyskała działkę na Marymoncie. Dziś stoi tam apartamentowiec. - Działkę odzyskaliśmy jako prawowici spadkobiercy. Po latach udało się zbudować na niej budynek. Ale nie zmienia to faktu, że protestuję przeciwko oddawaniu kamienic z lokatorami i zwracaniu nieruchomości podejrzanym kupcom roszczeń. Tu nie ma sprzeczności. Prezydent przyzwalała na ten proceder, więc jest winna i powinna odejść - twierdzi Gut. Przyznaje jednak, że bez poparcia kilku silnych organizacji sami "Oburzeni" nie dadzą rady zebrać wymaganych 130 tysięcy podpisów, by prezydent Warszawy odwołać w referendum. O wsparcie poprosili Prawo i Sprawiedliwość czy stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Prezes MJN stwierdza wprost: - Nie przyłączymy się. Obawiam się, że to stowarzyszenie nastawione jest na własny interes polityczny i raczej kompromituje walkę z dziką reprywatyzacją - mówi Jan Śpiewak. Politycy PiS oficjalnie nie odpowiadają. Nieoficjalnie słyszymy, że lokalne struktury mogą pomóc w zbieraniu podpisów. Ale uaktywnią się dopiero wtedy, gdy będą szanse na duże poparcie wśród warszawiaków. - Nie mamy interesu w tym, by wzmacniać pozycję Hanny Gronkiewicz-Waltz. A tak będzie, gdy akcja referendalna się nie uda - słyszymy od polityków PiS. Na razie zatem "Oburzeni" muszą działać samodzielnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki