ZDJĘCIA OFIAR ze Smoleńska. Wassermann: Te zdjęcia NIE SĄ publikowane PRZEZ PRZYPADEK

2012-10-22 19:01

Jak pisaliśmy na se.pl, Małgorzata Wassermann w poszukiwaniu ciała ojca, Zbigniewa Wassermanna obejrzała drastyczne zdjęcia ze Smoleńska. Córka zmarłego w katastrofie ministra jest przekonana, że publikacja fotografii jest zorganizowaną akcją ze strony rosyjskiej.

Jak pisaliśmy na se.pl, Małgorzata Wassermann w poszukiwaniu ciała Zbigniewa Wassermanna obejrzała drastyczne zdjęcia ze Smoleńska. Córka zmarłego w katastrofie ministra jest przekonana, że fotografie nie trafiły do Internetu przez przypadek. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM podkreśliła, że jest przekonana, że publikacja jest zorganizowaną akcją ze strony rosyjskiej.

- Internet jest nie do opanowania, natomiast jestem głęboko przekonana o tym, że te zdjęcia nie są publikowane przez przypadek, że to jest zorganizowana akcja i sytuacja stworzona przez stronę rosyjską. Zresztą wystarczy prześledzić te ostatnie 30 miesięcy - to nie jest pierwsza taka akcja. Myślę, że może mieć to związek choćby z tym faktem, że ciała zostały zamienione. Rosjanie regularnie uderzają w nas tą katastrofą i w zasadzie zachowaniem naszego państwa. Co kilka miesięcy. Przypomnę sposób publikacji i treść raportu pani Anodiny. Przypomnę sytuację, w której małżonka pana prezydenta pojechała razem z częścią rodzin na miejsce i w zasadzie w nocy przed nosem zamieniono jej tablicę. Teraz są te zdjęcia. Przecież to ma pewną regularność i to wszystko nie jest przypadkowe.

Co więcej, Wassermann jest przekonana, że część fotografii została zrobiona przez osoby, które miały dostęp do prosektorium i zmasakrowanych ciał. Zwłaszcza, że w kwietniu 2010 roku córka Zbigniewa Wassermanna była na miejscu katastrofy samolotu i widziała, że wszystko było wykonywane tam w asyście strony rosyjskiej.

- Część z tych fotografii jest zrobionych ewidentnie przez osoby, które miały swobodny dostęp do prosektorium, do ciał. Tym bardziej, że byłam tam na miejscu i wiem, że to nie jest tak, że można się było swobodnie poruszać między tymi budynkami, albo można było gdzieś wejść samemu. Było się w dużej asyście strony rosyjskiej - bo przypomnę, że polskiej nie było - i w zasadzie nie mieliśmy żadnej możliwości poruszania się samodzielnie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany