Znajoma Roberta J., zabójcy Kasi: 1 listopada stawał się dziwny

2017-10-06 14:42

Robert J., który usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem młodej studentki religioznawstwa, był określany przez znajomych jako wyjątkowo religijny człowiek. 52-latek miał regularnie odwiedzać grób swej ofiary w Krakowie i często się modlić. Jedna z kobiet, którą znał okrutny morderca, wypowiedziała się dla programu "Superwizjer". Twierdzi ona, że okresie 1 listopada, 52-latek stawał się bardzo dziwny.

Zbrodnia, do której doszło prawdopodobnie późną jesienią w 1998 roku, wstrząsnęła całą Polską. Fragmenty zwłok Katarzyny Z. znaleziono w Wiśle, gdy dostały się one w śrubę pchacza "Łoś", który transportował kruszywo. Wtedy ruszyło też policyjne śledztwo, którego finał prawdopodobnie poznamy już wkrótce. 4 października policyjni antyterroryści zatrzymali 52-letniego Roberta J., który został oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Katarzyny Z. Grozi mu dożywocie. Jakie były motywy sprawcy i jakim człowiekiem jest oskarżony? Dziennikarzom "Superwizjera" udało się dotrzeć do osób, które znały Roberta J. Twierdzą one, że mężczyzna jest bardzo zagorzałym katolikiem i często chodził do kościoła. 1 listopada, czyli w święto Wszystkich Świętych, 52-latek chodził na cmentarz, gdzie pochowana jest Katarzyna Z.

- Do mnie przychodził ciągle, że on by chciał mieć jakąś kobietę, że ma problemy …Wtedy przychodził do mnie, przynosił książeczki, modlitwy. Ja mówię: Panie Robercie, pan to chyba świętym będzie. A on mówi: Żeby pani wiedziała, co ja zrobiłem, to nawet gdybym całe życie to nosił, to nic to nie pomoże - twierdzi jedna z kobiet, która znała Roberta J.

Policjani z Archiwum X wpadli na trop zabójcy Katarzyny Z. dzięki współpracy z kilkoma instytutcjami. O szczegółach pisaliśmy tutaj: Kraków: morderstwo Katarzyny Z. Jak policja wpadła na trop Roberta J.?

Czytaj: Katarzyna Z. ŻYŁA w czasie oskórowania?! Makabryczne szczegóły zbrodni

Zobacz: Kraków: podejrzany o oskórowanie studentki ZATRZYMANY! Będzie przełom w śledztwie z 98' roku?

- Do mnie przychodził ciągle, że on by chciał mieć jakąś kobietę, że ma problemy … - opowiada kobieta. Mówi też, że "w okolicach Wszystkich Świętych taki się dziwny robił". - Wtedy przychodził do mnie, przynosił książeczki, modlitwy. Ja mówię: Panie Robercie, pan to chyba świętym będzie. A on mówi: Żeby pani wiedziała, co ja zrobiłem, to nawet gdybym całe życie to nosił, to nic to nie pomoże. (http://www.tvn24.pl)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki