Tego Amerykanina nie oszczędzał los, ale zawsze może liczyć na najwierniejszych przyjaciół – konie. Roberto Gonzalez z Teksasu w 1970 roku służył w Wietnamie. Został ciężko ranny i częściowo sparaliżowany, ale nie stracił woli życia i został niepełnosprawnym trenerem koni. On i zwierzęta świetnie się rozumieli. Ostatnio po ciężkiej infekcji Roberto zapadł na zdrowiu. Czuł, że umiera i poprosił rodzinę, by spełniła jego ostatnie życzenie. Chciał pożegnać się z przyjaciółmi.
ZOBACZ TEŻ: Co jest szybsze? Nietypowy wyścig konia z samochodem
Krewni przywieźli dwa ulubione konie Roberto do szpitala. Ringo i Sugar pochyliły się nad łóżkiem trenera i dotykały pyskami jego twarzy, jakby czuły, że to ostatnie spotkanie. Lekarze nie dają już Amerykaninowi nadziei na wyzdrowienie, ale kto wie, może jeszcze zdarzy się cud?