Kamil Durczok dostał list z pogróżkami! SZANTAŻYSTKA chce od niego 50 000 zł za fotki!

2015-02-26 8:34

Oskarżany o molestowanie i mobbing szef "Faktów" TVN Kamil Durczok (47 l.) otrzymał kolejny cios. Padł ofiarą szantażu! Na służbową pocztę dostał e-mail z żądaniem zapłaty... 50 tys. zł. Autorka, podająca się za koleżankę z pracy, zagroziła, że jeśli nie otrzyma pieniędzy, to roześle do mediów ich wspólne zdjęcia.

O próbie szantażu powiadomiono już policję. - Mogę potwierdzić, że w poniedziałek zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - mówi "Super Expressowi" Jacek Pytel, oficer prasowy katowickiej policji. Jak ustaliliśmy e-mail od szantażystki został przysłany w ubiegłym tygodniu na służbową pocztę Durczoka w TVN. "Kamil, 50 000 zł albo doniosę troszkę naszych wspólnych fotek do gazet. Koleżanka z pracy" - podpisała się autorka (lub autor) korespondencji. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy TVN. Biuro prasowe nie odpowiedziało jednak na nasze pytania. Według polskiego prawa za szantaż grożą trzy lata więzienia.

Zobacz: Komisja w siedzibie TVN "Była niszczona przez Durczoka, ale nie składał jej propozycji seksualnych"

Te groźby to kolejny wątek w sprawie Durczoka. Zarzut mobbingu i molestowania seksualnego pojawił się na łamach tygodnika "Wprost". Autorzy artykułu mieli rozmawiać z pracownicami TVN. Według "Wprost" Durczok wysyłał do podległej mu researcherki SMS-y, w których nakłaniał ją do odwiedzin w swojej posiadłości w Szczyrku poza godzinami pracy.

Szef "Faktów" zaprzeczył oskarżeniom, a w TVN powołano specjalną komisję do zbadania domniemanych przypadków mobbingu i molestowania. Podobną komisję do stacji wysłała Państwowa Inspekcja Pracy.

Tymczasem jak wynika z naszych informacji, Kamil Durczok wraca do zdrowia w szpitalu, gdzie trafił tydzień temu tuż po publikacji innego tekstu "Wprost". W tym materiale tygodnika napisano, że 16 lutego szef "Faktów", uciekając z jednego z warszawskich apartamentów, został spisany przez policję. Prawie miesiąc później w tym właśnie mieszkaniu znaleziono akcesoria erotyczne, filmy pornograficzne, rzeczy należące do Durczoka oraz resztki narkotyków. - Na początku lekarze izolowali Kamila od świata. Nie chcieli, aby się denerwował. Od lat ma problemy z sercem. Ale już czuje się lepiej. Zaczął czytać informacje na swój temat. Zastanawiał się nad kolejnym oświadczeniem, ale chce by najpierw komisje pracujące w TVN zakończyły swoją pracę - mówi nam znajomy Durczoka.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki