Dlaczego opozycja chce stawiać pomniki komunistom

2009-02-11 8:00

Specjalnie dla "Super Expressu" Kornel Morawiecki, przewodniczący Solidarności Walczącej

"Super Express": - Władysław Frasyniuk chce budować pomniki generałowi Jaruzelskiemu. Kilka lat temu Zbigniew Bujak przepraszał za Solidarność. Co się stało z dawną opozycją, że tak wielbi swoich dawnych oprawców?

Kornel Morawiecki: - Zbyszek zwariował kilka lat temu, teraz widocznie dopadło to Władka.

- Dlaczego z ust części dawnej opozycji padają takie hasła?

- Dyskutujmy, czy w 1989 roku można było wytargować więcej. Co należało uczynić, gdy 4 czerwca naród - co prawda jeszcze nie demokratycznie - ale za to wyraźnie powiedział: precz z komuną. Czym było trzymanie się okrągłostołowych ustaleń, gdy partner tych rozmów - PZPR - odszedł w niebyt w styczniu 1990 roku. Taka dyskusja jest potrzebna. Ale istota zła i krzywdy, jaką wyrządził Okrągły Stół Polakom i wizerunkowi Polski na świecie, zawiera się w pana pytaniu. Liderzy Solidarności, którzy weszli między okrągłostołowe wrony, przepraszają za wielki ruch, który odmienił Polskę i Europę, a tym, którzy ten ruch prześladowali i niszczyli, chcą budować pomniki. To patologia.

- Jak daleko może pójść rozmydlanie rzeczywistości?

- Dalej już nie może. Osiągnięto granicę absurdu i bezczelności. Jaka jeszcze bzdura może przeskoczyć postulat budowy pomników zbrodniarzom? Już żadna. Zawsze można dyskutować o przebaczeniu - zwłaszcza gdy ktoś wyzna skruchę (w przypadku przywódców reżimu tego nie ma) - ale wynoszenie na piedestał ludzi, którzy przez tyle lat nas gnębili, to już kompletne dno.

- Już w czasie trwania Okrągłego Stołu opozycja dzieliła się na ugodową i kontestującą...

- Na tym polega słabość polskiej rzeczywistości po Okrągłym Stole - że ci, którzy zgodzili się rozmawiać z komunistami, zostali nazwani opozycją konstruktywną; a dlaczego konstruktywną opozycją nie nazwano tych, którzy chcieli obalić komunizm? To był fałszywy podział, który udało się wytworzyć komunistom. Oni sami wybrali sobie partnera do rozmów.

- Pana ocena Okrągłego Stołu?

- To był foul start. System ledwo dyszał i na rozmowach najbardziej zależało tym, którzy myśleli, że można go będzie usprawnić, a nie zlikwidować go. Ale - o ironio losu - akcje uczestników Okrągłego Stołu zmobilizowały społeczeństwo i Polacy odrzucili komunizm. Wobec Lecha Wałęsy miałem podstawowy zarzut - że po naszej stronie był jednym z głównych konstruktorów Okrągłego Stołu. Jednak nazwał w końcu to wydarzenie zgniłym kompromisem, czyli pewnie przetarł oczy i zobaczył, że to, co się wówczas zawiązało, nie było wydarzeniem dobrym dla Polski.

- A postawa gen. Kiszczaka, który zaprasza dziennikarza do domu i... wyprasza go po pytaniu o przyczyny śmierci księży - nazywając to głupotami?

- Nie chcę się rozwodzić nad zachowaniem gen. Kiszczaka. Nie jestem psychologiem. Był ministrem spraw wewnętrznych, a dziś jako plotki i głupoty traktuje oczywiste zbrodnie swoich podwładnych: mordowanie w cieniu Okrągłego Stołu trzech patriotycznych księży: Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca i Sylwestra Zycha. A jak to traktował wtedy, gdy wylewnie witał "naszych gości" zasiadających do Okrągłego Stołu? Niestety, tak samo. Lekceważył, krył i tuszował te mordy. Wtedy pisałem, że może to być bezwzględne testowanie stopnia ustępliwości strony solidarnościowo-konstruktywnej i kościelnej. Brak poważnej próby wyjaśnienia tamtych zbrodni w czasie dwudziestu lat pookrągłostołowych rządów w wolnej Polsce niestety bardzo uprawdopodabnia tamte moje przypuszczenia. Chciałbym, aby moi konspiracyjni koledzy, minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna i minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, podjęli śledztwa w tych sprawach.

Kornel Morawiecki

Założyciel i przewodniczący Solidarności Walczącej, z wykształcenia fizyk teoretyk

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki