Waldemar Kocoń POGRZEB: Artysta chciał być skremowany

2012-09-05 9:45

Waldemar Kocoń (†63 l.) w ostatnich tygodniach życia przeczuwał, że umrze. W marcu dowiedział się, że jest chory na białaczkę i niemal natychmiast spisał testament. Znalazł się w nim zapis o pochówku. Piosenkarz zażyczył sobie świeckiego pogrzebu i kremacji.

Kocoń, na którego koncie są takie hity, jak: "Uśmiechnij się mamo" i "Moje chryzantemy", zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim koło Warszawy.

- W marcu dowiedział się, że choruje na białaczkę. Podjął leczenie, ale nie udało się - mówi "Super Expressowi" Ryszard Rembiszewski. - A jeszcze w niedzielę wieczorem byłem u niego, ucieszył się, gdy mnie zobaczył. Był świadomy, co to za choroba, więc przygotował się, spisał testament.

Kocoń pracował niemal do końca, w lipcu wydał płytę "Nie wierzę".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki