Zapalony rowerzysta

2008-10-27 3:00

"Palenie papierosów szkodzi". Pan Stanisław Błażejczyk (78 l.) z Siedlec nieraz widział ten alarmujący napis na paczce papierosów, ale myślał, że ostrzegają tam przed rakiem płuc albo innym paskudztwem. Nie spodziewał się, że nałóg zaatakuje go... na rowerze! Zabójczy pet wpadł mu do kieszeni kurtki i omal nie spalił żywcem.

Pan Stanisław mimo podeszłego wieku stara się jakoś trzymać w formie. Dlatego stroni od samochodu, a kiedy tylko może, wsiada na rower. Jakkolwiek aktywnego trybu życia by nie prowadził, nie jest jednak w stanie zrezygnować z ulubionego nałogu - papierosów. Dlatego tamtego pamiętnego dnia, gdy pedałował na swoim rowerze, w jego ustach tlił się papierosik. - Jak się dopalił, wyplułem go na jezdnię - opowiada mężczyzna. Nie przypuszczał, że płonący pet wpadł mu do kieszeni kurtki. Nieświadomy śmiertelnego zagrożenia mężczyzna nagle poczuł, że na tej przejażdżce rozgrzał się aż nadto... Mało tego, coś zaczęło go palić! Zanim zorientował się, co się dzieje, jego ubranie stało już w płomieniach. Na szczęście tego dnia na ulicach Siedlec było sporo pieszych. Widząc płonącą dwudziestoletnią "ukrainę", natychmiast rzucili się panu Stanisławowi na pomoc i ledwie odratowali.

Ciężko poparzony mężczyzna trafił do szpitala. - Już nigdy więcej w życiu nie będę kopcił w czasie jazdy rowerem - obiecuje sobie solennie. Zaraz jednak dodaje: - Ale palić to na pewno nie przestanę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki