Zientarskiemu się upiecze?

2009-07-14 13:56

Wszystko wskazuje na to, że Maciej Zientarski nie będzie zeznawał w sprawie wypadku, w którym zginał jego kolega, dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega. Lekarze orzekli podobno, że jego stan nie pozwala na spotkanie z wymiarem sprawiedliwości.

Jak dowiedział się nieoficjalnie serwis wprost24.pl, biegli stwierdzili u Zientarskiego nieodwracalne zmiany w mózgu, co jest jednoznaczne z tym, że udziału w postępowaniu karnym brać nie może. Informację o ekspertyzie wykluczającej udział Macieja Zientarskiego w postępowaniu sądowym potwierdził rzecznik prokuratury mokotowskiej Mateusz Martyniuk.

- Ekspertyza jest bardzo kategoryczna i wyklucza udział podejrzanego Macieja Z. w postępowaniu przygotowawczym. Zgodnie z nią, prokuratura nie może np. przesłuchać podejrzanego - stwierdził Martyniuk z rozmowie z serwisem.

Czy to oznacza, że postępowanie zostanie zamknięte? Wszystko wskazuje na to, że tak, choć rzecznik prokuratury nie chciał jednak przesądzać, jaka będzie decyzja śledczych.

- W związku z treścią ekspertyzy prokurator przeprowadzi w najbliższym czasie przesłuchanie uzupełniające biegłych. Wariantów dalszego przebiegu postępowania jest kilka, ale o tym, jakie będą jego dalsze losy, zadecyduje prokurator prowadzący sprawę. Na dziś postępowanie pozostaje zawieszone - skwitował Martyniuk.

Do tej pory w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło w lutym 2008 roku na warszawskim Służewcu, udało się na razie ustalić zaskakująco niewiele. Prokuratorzy wciąż nie mogą powiedzieć, co było przyczyną tragedii i kto siedział za kierownicą ferrari, które wbiło się w betonowy filar wiaduktu.

Z zeznań świadków wynika, że prowadził właśnie Maciej Zientarski, a wypadek to skutek brawury - samochód pędził prawdopodobnie z prędkością ponad 150 km/h w miejscu gdzie dozwolone jest 50 km/h.

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki