Hanna Gronkiewicz-Waltz: Obrońców krzyża nie można usunąć siłą. Demokracja kosztuje

2010-09-09 17:00

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że nie ma szans na usunięcie z Krakowskiego Przedmieścia koczujących tam obrońców krzyża. Mandaty jej zdaniem nic nie dadzą, bo prawo regulujące zgromadzenia publiczne jest bardzo liberalne i miasto mogłoby przegrać sądowy spory o ich zapłatę. Demokracja kosztuje i trzeba tę sytuację rozwiązać w sposób bezsiłowy - oceniła pani prezydent.

O problemie barierek i obrońców krzyża spod Pałacu Prezydenckiego z Hanną Gronkiewicz-Waltz w radiu TOK FM rozmawiała Janina Paradowska. Jak podkreśla prezydent stolicy, jej głównym zadaniem jest działanie zgodnie z prawem, jak i niedopuszczanie do łamania jakichkolwiek przepisów.

Przeczytaj koniecznie: Wojna o krzyż na Krakowskim Przedmieściu

Pani prezydent tłumaczy, że uchwalone w 1990 roku prawo dotyczące zgromadzeń jest niezwykle liberalne. Niemal każdy protest czy demonstracja mogą zostać uznane przez sąd za całkowicie legalną "manifestację spontaniczną". Wlepianie mandatów uczestnikom takiego spotkania jest nieuzasadnione.

- Gdybyśmy potem przegrali w sądzie, wtedy autorytet władzy by upadł kompletnie. Można by robić co się chce - argumentuje Gronkiewicz-Waltz.

Dlatego pozostało jej wyrazić nadzieję, że problem barierek i ogólnego zamieszania na Krakowskim Przedmieściu zostanie niebawem rozwiązany bez użycia siły.

Patrz też: Poznaj obrońców krzyża (ZDJĘCIA!)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki