Poznaj obrońców krzyża (ZDJĘCIA!)

2010-08-05 11:29

Koczują pod Pałacem Prezydenckim od kilkudziesięciu dni. Wielu nie śpi od ponad doby. Modlą się, śpiewają, a kiedy puszczają im nerwy, krzyczą i wyzywają. Obrywają politycy PO oraz gapie. Tą niewielką grupką, która została pod krzyżem, kieruje pan Włodzimierz, bezrobotny z Warszawy. - Jestem tu od ponad 20 dni i zamierzam zostać aż do skutku - przekonuje nieformalny lider obrońców krzyża.

Dzień po starciach ze strażą miejską i udanej obronie krzyża upamiętniającego katastrofę w Smoleńsku pod Pałacem Prezydenckim została tylko garstka najwytrwalszych. Warszawiacy przynoszą im gorącą kawę, kanapki i słodycze. Ale wielu jest bardzo krytycznych wobec obrońców krzyża.

Pan Włodzimierz, mężczyzna po "60", krytyką się nie przejmuje. W ciągu 20 dni oberwało mu się wiele razy. Mimo to nie traci humoru. Zaczepiany lub prowokowany stara się rozluźnić atmosferę. - Mam duże poczucie humoru i chciałbym załatwić Platformę żartami - ucina. Zamierza nawet złożyć protest, bo podczas obrony krzyża nie pozwolono mu... wyjść do łazienki. - Naruszono moją wolność - dodaje z powagą. Poważnieje również wtedy, kiedy mówi o kwestiach wiary.

- Krzyż to nasza duma narodowa. Jestem katolikiem i po prostu muszę tu być - mówi z błyskiem w oczach. Nie odejdzie z Krakowskiego Przedmieścia, dopóki na papierze nie zobaczy, że pod Pałacem powstanie pomnik ofiar smoleńskiej tragedii. Jest wytrwały - koczuje tu już niemal miesiąc. Kanapki przynoszą mu - jak mówi - dobrzy mieszkańcy stolicy.

Żeby dojść do wiernych, którzy koczują pod krzyżem, trzeba przejść obok pana Włodzimierza. To on broni spokoju i ciszy modlących się tu kobiet. Takich jak pani Barbara. - Media węszą, knują i potem okłamują. Pokazują starych ludzi, ale tu jest też dużo młodzieży - mówi z żalem. Takich głosów jest wśród obrońców mnóstwo. Pani Barbara jest bezrobotna, ale jak twierdzi - wytrwale szuka pracy. Przyszła pod pałac, by bronić chrześcijańskiej tradycji.

Ojcowskie ramię pana Włodzimierza czuwa również nad Dariuszem Matyjaskiem (26 l.), niepełnosprawnym intelektualnie chłopakiem z Łuchowa.

- Będę bronił wszystkich krzyży w całej Polsce, które będą chcieli usuwać - deklaruje chłopak. Sam przywiózł dwa, które leżą obok kwiatów i zniczy. Kiedy dopada go przeciwnik ustawienia tu jakichkolwiek symboli, podchodzi pan Włodzimierz i stara się ujarzmić gniewnych rywali.

Wśród protestujących dominują kobiety. Pani Krystyna nie miała w planach protestować. To był przypadek. Przechodziła obok Pałacu, spotkała znajomych i postanowiła zostać.

- Spodobała mi się ta idea - wspomina. Mieszka w Warszawie, więc od czasu do czasu wraca do domu, by coś zjeść. Skończyła socjologię, ale nie pracuje w zawodzie. - Dorabiam sobie. Można powiedzieć, że uprawiam wolny zawód. No i jestem społecznikiem - mówi. Stoi pod pałacem, bo chce poznać prawdę o tragedii. - Inaczej nigdy spokojnie nie zasnę - ucina.

Włodzimierz
Tą niewielką grupką, która została pod krzyżem, kieruje pan Włodzimierz, bezrobotny z Warszawy. - Jestem tu od ponad 20 dni i zamierzam zostać aż do skutku - przekonuje nieformalny lider obrońców krzyża. - Mam duże poczucie humoru i chciałbym załatwić Platformę żartami - mówi sam o sobie. - Zamierzam pozwać władze do sądu za to, że w czasie protestu nie mogłem wyjść do toalety.

Dariusz
Przyjechał z Łuchowa. Ukończył szkołę specjalną. Nie może znaleźć pracy. - Będę bronił wszystkich krzyży w całej Polsce - deklaruje chłopak. Sam przywiózł dwa, które leżą obok kwiatów i zniczy.

Barbara
Pani Barbara jest bezrobotna, ale jak twierdzi - wytrwale szuka pracy. Przyszła pod Pałac, by bronić chrześcijańskiej tradycji przed tymi, którzy próbują ją zniszczyć.

Krystyna
Pani Krystyna nie miała w planach protestować. To był przypadek. Przechodziła obok Pałacu, spotkała znajomych i postanowiła zostać. - Spodobała mi się ta idea - wspomina. Mieszka w Warszawie, więc od czasu do czasu wraca do domu, by coś zjeść.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki