Parkin, Warszawa, lata 60-te

i

Autor: Zbyszko Siemaszko/FORUM Parkin, Warszawa, lata 60-te

Auta PRL. Samochód z przydziału, lub na książeczkę oszczędnościową. Poznaj tajemnice polskiej motoryzacji

2018-11-06 12:46

Tuż po II wojnie światowej w Polsce było co najwyżej cztery tysiące samochodów osobowych. Tymczasem trzeba było zorganizować transport ludzi i towarów. W ramach pomocy UNRRA sprowadzono niemal 20 tysięcy aut zagranicznych z demobilu. Doszło też kilka tysięcy pojazdów odzyskanych z Niemiec jako mienie zagrabione podczas wojny.

O motoryzacji indywidualnej władze nie chciały początkowo nawet słyszeć. Własny pojazd był traktowany jako luksus, który nie przystoi obywatelowi Polski Ludowej. Posiadanie prywatnych aut było wręcz zakazane, choć różnymi sposobami dało się to obejść. Witold Rychter wspominał w „Moich dwóch i czterech kółkach”, że przechował swojego przedwojennego Chevroleta, udając, że to tylko bezwartościowy wrak, a potem ubłagał urzędnika, by go zarejestrował. Odradzał się Automobilklub Polski, choć już w 1950 roku władze zastąpiły go Polskim Związkiem Motorowym, w którym głos mieli nie specjaliści, a partyjni działacze.

>>> Więcej o autach z czasów PRL - KLIKNIJ i sprawdź <<<

Warszawa 223 (1975 rok)

i

Autor: NAC Warszawa 223 (1975 rok)

Auta nie dla każdego

W 1946 roku zezwolono na rejestrację aut prywatnych. Ale zdobycie własnego auta w czasach PRL nie było wcale proste. Choć wszyscy marzyli o swoim pojeździe, w 1959 roku jeden samochód osobowy przypadał na 368 Polaków. Dla porównania, dziś statystycznie co drugi mieszkaniec naszego kraju ma auto. Wprowadzono talony, na które można było kupić samochód z przydziału. Liczyło się bycie górnikiem lub przodownikiem pracy, albo po prostu ważnym działaczem.

Sprawdź też: Warszawa M-20, czyli miał być Fiat, była Pobieda

Od 1957 roku kuszono obywateli wizją zdobycia własnych czterech kółek poprzez oszczędzanie w PKO. Trzeba było wpłacić pewną sumę na książeczkę oszczędnościową. Wśród posiadaczy książeczek co roku losowano auta. Szansa na zdobycie pojazdu była jednak bardzo mała. W latach 70-tych wprowadzono system przedpłat na samochód. Jednak nawet po wpłaceniu całej kwoty ostatecznie decydowało losowanie. Szczęśliwiec odbierał swój pojazd w Polmozbycie, niekiedy w miejscu bardzo odległym od miejsca zamieszkania. Problemy jednak wcale się wtedy nie kończyły, bo w razie awarii pojazdu poszukiwanie części zamiennych też nie należało do łatwych. Ci, którzy mieli bardzo dużo dolarów, mogli jednak kupować takie szpanerskie auta, jak Mirafiori czy Fiat 132p.

Fiat 132p

i

Autor: Vincent Van Zeist/Wikipedia Fiat 132p

Radość z Syrenki

Funkcjonował też tak zwany eksport wewnętrzny – dziś ten termin brzmi jak z filmu Barei, ale naprawdę tak to się nazywało. Chodziło o to, że jeżeli rodzina wysyłała komuś z zagranicy dolary, trafiały one do PKO, a obywatel mógł za bony dolarowe dostać coś za wyższą cenę, niż w zwykłym sklepie. Pojawił się import marynarski. Marynarze skupowali zagraniczne auta i sprzedawali je w Polsce. Władze ukróciły ten proceder, podwyższając opłaty celne. Były też giełdy samochodowe, ale tam ceny przewyższały możliwości przeciętnego Polaka. Przysłowiowy Kowalski cieszył się więc nawet z Syrenki, która cały czas się psuła. Przecież tak trudno było ją zdobyć.

Przeczytaj historię: Syrena królowa poboczy - tajemnice aut PRL

Wraz z końcem PRL-u nad polskim przemysłem samochodowych zawisły czarne chmury, bo wobec zalania rynku przez auta używane z zagranicy, mało kto chciał kupować rodzime produkty. Ostatni Polonez zjechał z taśmy produkcyjnej w 2002 roku. Dziś polska myśl motoryzacyjna to projekty będące niszowymi ciekawostkami, a nie realną szansą na masową produkcję. Przykłady wymyślanych w naszym kraju pojazdów opisane są w dalszych rozdziałach. Poza rodzimymi supersamochodami, „wynalazkami” typu ślubne limuzyny w stylu retro czy dziwne przeróbki Malucha, jest też nurt odwołujący się do klasycznej motoryzacji PRL, próby wskrzeszenia marki Syrena czy Warszawa. Tyle, że pojazdy te mają z klasykami niewiele wspólnego, jeśli w ogóle wychodzą poza fazę projektu. Polska stała się za to jednym z największych producentów części samochodowych w Europie, montujemy też setki tysięcy zagranicznych pojazdów rocznie.

Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw 2016

i

Autor: Jakub Tujaka Rozpoczęcie sezonu Youngtimer Warsaw 2016

Kochane klasyki

O tym, jak wciąż lubimy dawne polskie pojazdy świadczy niezliczona ilość stron internetowych, forów, klubów i grup pasjonatów. O ile nasza przedwojenne dokonania motoryzacyjne są mało znane, to samochody z czasów PRL robią furorę. Ludzie, którzy odnawiają swoje stare pojazdy, zakładają im profile na Facebooku i relacjonują postępy prac, dopingowani przez „lajkujących”. Czasami na pierwszych zdjęciach widzimy zardzewiały wrak, który smutno leżał w jakiejś szopie, a na ostatnich - jeżdżący po drodze pojazd ze świeżutkim lakierem, który jest potrzebny i podziwiany. Mieć starego Fiata, Poloneza czy Syrenkę to dziś nie wstyd, tylko powód do dumy, a profesjonalnie odrestaurowane egzemplarze osiągają wysokie ceny. Ciekawe, jak będzie wyglądał świat „polskich klasyków” za 50 lat? Oby wszystkie dotrwały cało do tych czasów.

Oldtimer Show 2018 w Ptak Warsaw Expo

i

Autor: Paweł Kaczor Oldtimer Show 2018 w Ptak Warsaw Expo

>>> Więcej o autach z czasów PRL - KLIKNIJ i sprawdź <<<

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki