Żwawy i oszczędny kompakt

TEST - Hyundai i30 1.5 T-GDI 7DCT. Rozsądny wybór dla Kowalskiego?

2022-11-15 9:57

Kiedyś się z nich śmiali, teraz wybierają ich auta chętniej niż Volkswagena. Przez ostatnie lata Koreańczycy ciężko pracowali na zaufanie klientów indywidualnych i dużych flot. Jak widać, było warto, bowiem dziś Hyundai i30 jest jednym z najchętniej wybieranych kompaktów w Polsce. W nasze ręce trafił egzemplarz z mocną i oszczędną jednostką, a także skromnym, choć kompletnym wyposażeniem.

TEST - Hyundai i30 Hatchback 1.5 T-GDI 7DCT 48V

Auta przeznaczone do testów dziennikarskich są najczęściej sowicie wyposażone, by testujący mogli poznać wszystkie możliwości owego modelu. Tym razem, choć pod maską znalazł się najmocniejszy w ofercie “benzyniak”, sama konfiguracja była pozbawiona wielu udogodnień i bajerów. Spędziłem więc kilka dni z autem, które rzeczywiście jest rozważane przez klientów indywidualnych i floty. Hyundai i30 Hatchback w wersji wyposażenia Smart zrobił na mnie dobre wrażenie, ale czy przeciętny Kowalski również będzie z niego zadowolony? To auto ma kilka mocnych atutów, ale jedno ciężko będzie przełknąć.

Hyundai i30 to jeden z najchętniej wybieranych kompaktów w Polsce

W czasach pandemii wiele fabryk borykało się z deficytem części i podzespołów. Gdy produkcja w zakładach konkurencji zwolniła, Hyundai wyszedł na prowadzenie, o czym świadczą liczby. Kompaktowy hatchback z Korei jest chętniej wybierany w Polsce od Golfa czy Focusa i niewiele mu brakuje do prześcignięcia Octavii.

Z ostatniego raportu przygotowanego przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że od początku 2022 roku do końca października, w Polsce zarejestrowano 7824 egzemplarzy i30 (Hatchback, Fastback oraz Wagon), co plasuje koreańskiego kompakta na 8. miejscu, zaraz za Tucsonem. Gdyby z zestawienia usunąć auta miejskie i SUV-y, wówczas Hyundai znalazłby się na podium za Toyotą Corollą (1 miejsce - 17 485 sztuk) i Skodą Octavią (6 miejsce - 8934 sztuk).

Jest atrakcyjniejszy po liftingu

Hyundai i30 przeszedł kurację odmładzającą na początku 2020 roku. Czy wprowadzone zmiany były drastyczne? To zależy od wersji wyposażenia. Te nisko pozycjonowane, tak jak testowana przez nas odmiana Smart, nosi już przemodelowany zderzak z większą atrapą chłodnicy i posiada inne światła do jazdy dziennej w technologii LED. Znacznie szybciej odróżnimy lepiej wyposażone sztuki, bowiem tam znajdą się już nowe reflektory z charakterystyczną sygnatura świateł LED oraz nowe, również LED-owe lampy tylne.

W kabinie sprawa też jest nieco skomplikowana, bowiem te budżetowe warianty nie różnią się znacznie od tego, co widzieliśmy już w autach sprzed liftingu. Z kolei nafaszerowane opcjami egzemplarze, zamiast analogowych zegarów mają cyfrowe wskaźniki oraz znacznie większy ekran do obsługi multimediów.

Twardo i szaro, ale ergonomicznie

W kabinie tak skonfigurowanego Hyundaia i30 nie uświadczymy zbyt wielu akcentów, które urozmaicą nam szarą codzienność. Materiały wykorzystane w kabinie to większości twardy i szorstki plastik, jednak warto dodać, że całość jest starannie spasowana. Jazda po drogach gorszych kategorii nie powoduje wstrząsów, stuków czy skrzypienia, a z uwagi na brak fortepianowej czerni, po kokpicie nie będzie widać zużycia. Jak więc widać, po dodaniu kilku minusów, dostajemy też plusy.

Jeżeli nie przywiązujemy zbyt dużej wagi do materiałów, będziemy zadowoleni, bowiem Hyundai i30 jest pełen fizycznych przycisków i pokręteł, które są intuicyjne i wygodne w obsłudze. Nie brakuje też miejsca na kubki i napoje czy gniazdek do ładowania urządzeń. W przednim rzędzie poza dwoma wejściami USB-A, mamy również klasyczne gniazdo zapalniczki. Wisienką na torcie jest bezprzewodowa obsługa Apple CarPlay.

Jest dobrze, a mogło być jeszcze lepiej

W koreańskim kompakcie szybko odnajdziemy się na miejscu kierowcy. Manualna regulacja pozwala zająć wygodne miejsce osobom wyższym i niższym, z naciskiem na te wyższe, bo w i30, ku mojemu zdziwieniu, siedzisko można obniżyć zadziwiająco nisko. Fotele mają wystarczająco długie podparcie na uda oraz elektryczną regulację odcinka lędźwiowego w dwóch kierunkach, co docenią zwłaszcza ci klienci, którzy pokonują dłuższe trasy.

Prezentowana wersja już w standardzie ma także 2-strefową klimatyzację automatyczną oraz podgrzewane fotele i kierownicę, czyli opcje których dziś niektórzy nie mogą sobie odmówić. Jest więc dobrze, ale mogło być lepiej, bowiem pasażerom tylnego rzędu na dłuższych podróżach może doskwierać brak nawiewów czy gniazd ładowania. Na poprawienie nastroju jest natomiast podłokietnik z uchwytami na napoje.

A pod klapą bagażnika? Tam znajdziemy od 357 do 1263 litrów przestrzeni (od 395 do 1301 litrów w wersjach bez miękkiej hybrydy), siatkę zabezpieczającą mniejsze szpargały i niewielki schowek pod podłogą na gaśnice, trójkąt i inne drobiazgi. 

Nie oceniaj go po okładce

Z zewnątrz testowany egzemplarz nie wyróżniał się niczym specjalnym. Pokryty metalicznym lakierem "Shimmering Silver" kompakt z żarówami, stojący na 16-calowych "alusach" w żaden sposób nie zdradza, że pod jego maską siedzi coś żwawego. Nie oceniajcie go jednak po okładce, bowiem emblemat "48V" na przednim błotniku sugeruje, że pod maską kryje się mocna jednostka benzynowa, wspierana przez układ miękkiej hybrydy. Ważący niecałe 1300 kg Hyundai i30 z motorem 1.5 T-GDi, rozwijaącym moc 160 KM i 253 Nm w połączeniu z opcjonalnym, 2-sprzęgłowym automatem o siedmiu przełożeniach (7DCT) pozwala osiągnąć pierwszą "setkę" po 8,6 sekundy oraz rozwinąć maksymalną prędkość 210 km/h.

Tyle w zupełności wystarcza, by sprawnie wyprzedzać i włączać się do ruchu, a przy tym wszystkim jednostka ta nie ma dużego apetytu na paliwo. Kręcąc się po mieście można zejść poniżej 6 litrów i równie dobrze spisuje się przy wyższych prędkościach. Z bakiem o pojemności 50 litrów można więc daleko zajechać niewielkim kosztem i nieźle się przy tym bawić, bowiem i30 z tą jednostką to naprawdę niepozorny gokart. Układ kierowniczy i podwozie radzi sobie z większa mocą, a niewielkie koła na "balonach" dobrze wybierają nierówności.

Jedno ciężko będzie przełknąć

Jak na prawie "bazowy" egzemplarz wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Kiedy więc nie wiadomo, co może być przeszkodą, może chodzić tylko o jedno - cenę. Na przestrzeni ostatnich lat podrożało wszystko, a zwłaszcza samochody. Gdy trzecia generacja Hyundaia i30 debiutowała na rynku na początku 2017 roku, egzemplarze z mocniejszym, turbodoładowanym silnikiem - wówczas 1.4 T-GDi o mocy 140 KM - i 7-biegowym automatem (od wersji Comfort), zaczynały się od 87 200 zł.

Dziś wersja po liftingu, z nieco mocniejszym motorem, pewnie lepszym wyposażeniem standardowym i 2-sprzęgłową skrzynia automatyczną, startuje od kwoty 113 700 zł. I choć w kilka lat niemalże to samo auto podrożało o ponad 25 tys. złotych i z każdym następnym będzie tylko gorzej.

Ten Hyundai i30 zrobił na mnie dobre wrażenie

I jak widać po słupkach sprzedaży, nie jestem w tej opinii odosobniony. Tak wyposażonego auta nie kupisz oczami, natomiast jeśli przy zakupie auta za priorytet stawiasz komfort i bezpieczeństwo podróżowania, a na stacjach benzynowych nie lubisz pojawiać się zbyt często, może to być strzał w dziesiątkę. Na koniec dnia trzeba natomiast pogodzić, że tanie samochody to już historia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki