Dramat na krakowskiej Olszy. Zabił rodziców, bo matka kazała mu posprzątać
Halina i Zbigniew K. byli spokojnym, starszym małżeństwem. Mieszkali razem z dorosłym synem Piotrem w jednym z bloków na osiedlu Olsza w Krakowie. Choć Piotr nie był agresywny wobec sąsiadów, w domu często dochodziło do awantur. Policja interweniowała kilkukrotnie, jednak nigdy nie założono tzw. niebieskiej karty. Piotr K. nie miał stałej pracy, dorabiał dorywczo. Mimo wcześniejszego leczenia psychiatrycznego nie był objęty stałą opieką.
W czerwcu 2024 r. doszło do kolejnej kłótni. Według ustaleń śledczych, Halina K. zwróciła synowi uwagę, prosząc go o posprzątanie. Ta z pozoru błaha prośba wywołała w nim szał. Najpierw zaatakował matkę, a gdy Zbigniew K. stanął w jej obronie, rzucił się również na ojca. Zbigniew został powalony na podłogę, a Piotr zadawał rodzicom ciosy nożem z dużą siłą.
Przerażeni małżonkowie zdołali uciec na klatkę schodową, krzycząc i wzywając pomocy. Ich dramat usłyszał sąsiad z pierwszego piętra. Nie zważając na własne bezpieczeństwo, chwycił miotłę i ruszył na ratunek. Udało mu się wytrącić nóż z rąk oprawcy. Niestety, Piotr K. wrócił do mieszkania po drugi nóż. Po chwili znów wybiegł i dobił nim rodziców. Zadał im śmiertelne ciosy – każde z nich otrzymało pchnięcie w okolice serca oraz kilka ran ciętych w okolice szyi. Sekcja zwłok ujawniła także rany na nadgarstkach, co świadczy o tym, że ofiary próbowały się bronić.
Na miejsce szybko przyjechała policja, jednak było już za późno – starsze małżeństwo wykrwawiło się na klatce schodowej. Obrażenia, które odnieśli, były potworne. Halina miała przebite płuco i aortę, rozciętą tchawicę i tętnicę szyjną. U Zbigniewa stwierdzono podobne rany – cios w serce, przecięte gardło oraz żyłę szyjną.
Piotr K. usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Śledczy uznali, że działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia swoich rodziców, z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. 38-latek przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia.
Tuż po zbrodni pojawiły się wątpliwości co do poczytalności Piotra K. Znajomi już wcześniej doradzali Halinie i Zbigniewowi, żeby oddali dorosłego syna do specjalistycznego ośrodka. Oni jednak zdecydowali inaczej.
– Nie wyobrażali sobie, żeby własne dziecko oddać w ręce obcych ludzi, zamierzali zajmować się nim aż do śmierci – powiedziała reporterce "Super Expressu" przyjaciółka małżonków.
Pogrzeb zamordowanych przez syna Haliny i Zbigniewa