Ksiądz zrobił obrzydliwą rzecz własnej siostrzenicy. Prawa wyszła na jaw w Wigilię

i

Autor: Shutterstock

Szok

Ksiądz zrobił obrzydliwą rzecz własnej siostrzenicy. Prawda wyszła na jaw w Wigilię

2023-04-28 14:35

Ksiądz z archidiecezji krakowskiej molestował własną siostrzenicę. Jak opisuje gazeta.pl, prawda o obrzydliwych czynach duchownego wyszła na jaw kilka lat temu, podczas rodzinnej wieczerzy wigilijnej. Wówczas dorosła już kobieta przypomniała krewnemu, jaką krzywdę wyrządził jej, gdy była dzieckiem. Ks. Marek został prawomocnie skazany, jednak do tej pory nie trafił do więzienia.

Ksiądz molestował własną siostrzenicę. Prawda wyszła na jaw w Wigilię

Dopuścił się obrzydliwych czynów, ale pomimo prawomocnego wyroku skazującego wciąż nie trafił do więzienia. Co jeszcze bardziej bulwersujące, ofiarą księdza Marka z archidiecezji krakowskiej była jego własna siostrzenica. Jak opisuje portal gazeta.pl, duchowny molestował małoletnią córkę swojej siostry. Nadużyć seksualnych dopuszczał się, gdy dorosła obecnie kobieta była jeszcze dzieckiem. Do potworności miało dochodzić w Rabce, gdzie pracował ks. Marek, w trakcie wspólnych wakacji, a nawet podczas uroczystości związanych z przyjęciem przez dziewczynkę pierwszej komunii świętej. Upadły kapłan długo pozostawał bezkarny. Prawda wyszła na jaw w Wigilię 2019 roku. Podczas rodzinnego spotkania pokrzywdzona przypomniała wujkowi jego ohydne przestępstwa. O sprawie dowiedzieli się również inni członkowie rodziny, w tym siostra ks. Marka, będąca matką kobiety molestowanej w dzieciństwie. Zamiast błagań o wybaczenie usłyszała wtedy prośbę brata, by pomogła mu w zatuszowaniu skandalu. Ksiądz próbował między innymi szantażować bliskich stanem zdrowia seniorki rodu, dla której wiadomość o występkach syna mogłaby być trudna do zniesienia.

Pomimo wyroku skazującego nie trafił do więzienia. Ks. Marek "żyje jak pączek w maśle"

Próba uniknięcia odpowiedzialności na nic się zdała. Kobieta przełamała strach i opowiedziała o krzywdach doznanych ze strony wujka w sutannie. Sprawa trafiła do prokuratury, a następnie do sądu. Ksiądz Marek został prawomocnie skazany na karę 4 lat pozbawienia wolności, lecz do więzienia nigdy nie trafił. Wykonanie kary zostało mu odroczone ze względu na stan zdrowia. Mieszka w domu dla chorych księży, co szczególnie bulwersuje jego siostrę, a zarazem matkę pokrzywdzonej. - Żyje tam jak pączek w maśle. Ma wyprane, posprzątane, jedzenie dostaje pod nos - powiedziała kobieta portalowi gazeta.pl. Przeciwko duchownemu zostało również wszczęte postępowanie kanoniczne. Krakowska kuria archidiecezjalna nie odpowiedziała jednak na nasze pytania dotyczące między innymi etapu, na jakim obecnie znajduje się to postępowanie oraz formy pomocy udzielonej pokrzywdzonej przez krakowski Kościół. Z odpowiedzi udzielonej portalowi gazeta.pl przez rzecznika krakowskiej kurii wynika, że ks. Marek został odsunięty od pracy duszpasterskiej, a przedstawiciele archidiecezji "wspierali potrzebę udzielenia pomocy terapeutycznej oraz dążyli do wypłaty ze strony sprawcy choćby częściowego dobrowolnego zadośćuczynienia". Na czym konkretnie polegało to wsparcie? Tego nie wiadomo. Z relacji matki pokrzywdzonej wynika natomiast, że ksiądz Marek nie wywiązał się z finansowych zobowiązań względem ofiary. Kobieta nie dostała zasądzonej nawiązki, ani pełnej kwoty wynikającej z zawartej ugody. Z propozycją jej zawarcia wystąpił prawnik skazanego duchownego, by w ten sposób zapobiec wytoczeniu kurii procesu cywilnego. Kapłan nie ma żadnych dochodów, nie przysługuje mu ani renta, ani emerytura, dlatego należnych pieniędzy nie jest w stanie ściągnąć nawet komornik.

Sonda
Czy kary za molestowanie seksualne powinny być wyższe?
Mariusz Wlazły opowiada o zakończeniu kariery

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki