Turystka spadła prawie z samego szczytu Rysów, ale niemal nic jej się nie stało. TOPR mówi o cudzie
"Cudowne ocalenie" - tak w rozmowie z RMF FM mówił ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Rafał Mikler o szokującym zdarzeniu, do którego doszło wczoraj, 6 grudnia w Tatrach Wysokich. Panują tam teraz bardzo trudne, stuprocentowo zimowe warunki. Na szlaki powinni wychodzić wyłącznie doświadczeni turyści z odpowiednim wyposażeniem. Dobrze przygotowana była też pewna turystka, która zdumiała nawet doświadczonych TOPR-owców. Dlaczego? Bo jak podaje RMF FM, kobieta uległa wypadkowi, którego teoretycznie nie miała szans przeżyć. Turystka wspinała się na Rysy, najwyższy szczyt polskich Tatr i całej Polski. Miała kask, czekan i raki, nie była to bynajmniej jedna z tych osób, które idą na Rysy w przysłowiowych klapkach. Niestety, w pewnym momencie z jakiegoś powodu zsunęła się ze szlaku i runęła w dół!
ZOBACZ TEŻ: Niedźwiedź ŚCIGAŁ kobietę w Tatrach! Panika na szlaku na Kasprowy Wierch
"Z obrażeniami została przewieziona do zakopiańskiego szpitala, ale z tego, co wiemy - nie były to obrażenia zagrażające życiu"
"Turystka spadła rysą, zatrzymała się u wylotu. Z obrażeniami została przewieziona do zakopiańskiego szpitala, ale z tego, co wiemy - nie były to obrażenia zagrażające życiu. Olbrzymie szczęście" - powiedział ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Siłę upadku wytłumił zapewne śnieg, którym była pokryta wspomniana rysa, czyli wąski żleb, naturalne wcięcie w stoku, którym spływają śnieg, woda i kamienie. Kobieta została hospitalizowana, ale może mówić o ogromnym szczęściu. Rysy to najwyższy szczyt w Polsce, mają 2503 m n.p.m. Każdego roku na tę górę wchodzi około 4,5 miliona turystów.
