Na zaściankową wieś Godziszów na pewno nie wygląda. Bliżej mu wielkopolskiemu poukładaniu niż wschodniemu bałaganowi. Jest i apteka, jest i kościół, są sklepy i równe ulice. Chodniki, a jakże, niedawno pewnie pobudowane. Nawet kawiarnia działa, można się dobrej kawy napić. Domy, budowane przeważnie na wzgórzach (droga przez Godziszów wiedzie dołem) w większości piętrowe. Zadbane, trawniki wykoszone. Rozłożysta to miejscowość, ponad 500 numerów domów.
- Bo my pracowici jesteśmy. Ludzie wracają z pracy w Janowie Lubelskim, przebierają się i idą do pracy w pole. Z pracy do pracy - opowiada Krystyna Krzysztoń (57 l.), szefowa spożywczaka w centrum wsi. Wyniki wyborów jej nie dziwią. – Godziszów zawsze serce miał po prawej stronie.
To prawda, wieś zasłynęła w Polsce już w 2003 roku. Przeciwko wejściu do Unii Europejskiej głosowało wtedy ponad 90 procent wyborców. Też rekord krajowy.
- Ale żeśmy się z Unią pogodzili. Zobaczyliśmy, co i jak. Korzystamy, bo dlaczego nie? – dodaje pani Krystyna. W pozyskiwaniu unijnych funduszy Godziszów także jest w czołówce województwa.
W ostatnią niedzielę godziszowanie pokazali, że są wyraziści. Do urn szli głównie po mszach, bywało, że trzeba było odstać swoje. Józef Zbytniewski (60 l.), wójt gminy Godziszów z nadania PiS przekonuje, że nikt nikomu niczego nie kazał. - Ludzie sami widzą, że warto tak a nie inaczej głosować. Religijni, konserwatywni, to ich naturalna droga – kwituje.
Frekwencja w gminie sięgnęła 70 procent. Mieszkańcy głosowali na wiceszefa MSWiA Sylwestra Tułajewa (37 l.) i wojewodę lubelskiego Przemysława Czarnka (42 l.). Obaj startowali z list PiS i tylko oni odwiedzili Godziszów w kampanii. Nikt inny nie szukał tu głosów.
Dwie inne nowe "twierdze" PiS to gmina Kobylin-Borzymy (woj. podlaskie), gdzie na partię rządzącą oddano 87,95 proc. głosów oraz Przytuły niedaleko Łomży (również woj. podlaskie), w której PiS dostał 85,9 proc. poparcia.