Afera Jakiego. WiK znowu zmienia prezesa

i

Autor: archiwum prywatne Afera Jakiego. WiK znowu zmienia prezesa

Afera mobbingowa nie ma końca

Afera Jakiego. WiK pod ostrzałem! Jaki odwołany, w tle "Putin" i milionowy kataklizm

2022-11-09 8:15

Afera w opolskim WiK. Atmosfera po zarzutach o mobbing w spółce Wodociągi i Kanalizacja z każdym dniem tylko gęstnieje. W poniedziałek rada nadzorcza w tajnym głosowaniu odwołała ojca eurodeputowanego Patryka Jakiego ze stanowiska. Dotychczasowy prezes twierdzi, że decyzja została podjęta nielegalnie, ratusz szykuje się do sądowej batalii za ostre słowa, a nowy prezes, Paweł Kawecki, analizuje możliwe scenariusze, jeżeli PFR zażąda kolosalnego odszkodowania.

W październiku br. Ireneusz Jaki, prezes spółki WiK po blisko półrocznym zawieszeniu w obowiązkach za domniemany mobbing wrócił do pracy. Piekło afery rozgorzało na nowo i do listopada 2022 r. można już mówić o trzecim zawieszeniu prezesa Jakiego.

Zaczęło się od tego, że w czerwcu ub. roku na stanowiskach wiceprezesów zostali zatrudnieni przedstawiciele opolskiego ratusza - Agnieszka Maślak i Sebastian Paroń (tzw. "ludzie prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego, obecnie oboje mają zarzuty ws. przetargu). Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył Ireneusz Jaki. W tym czasie miejski portal - wydawany przez Zakład Komunalny i prowadzony przez biuro prasowe UM - zaalarmował, że WiK za rządów prezesa Jakiego był w istocie piekłem na ziemi. Chodziło o domniemany mobbing. W maju br. rada nadzorcza WiK (większość członków to przedstawiciele, pozostającej w konflikcie, strony ratusza) próbowała odwołać Ireneusza Jakiego ze stanowiska prezesa, ale uchwałę zawetował przedstawiciel Polskiego Funduszu Rozwoju, która to spółka posiada w WiK ponad 20 proc. udziałów (objęła je w zamian za przekazanie miastu ponad 100 mln zł.).  Ostatecznie RN WiK na trzy miesiące zawiesiła Jakiego w prawach prezesa spółki, po czym wrócił on do pracy 18 października, czyli przed terminem wyznaczonym przez RN. To dlatego, że Sąd Okręgowy w Opolu wydał postanowienie o nieważności uchwały. Niedługo później, 20 października, przewodnicząca RN Anna Habzda poinformowała o kolejnym zawieszeniu, które miałoby obowiązywać do końca listopada. Ireneusz Jaki podkreślał, że takie rozwiązania nie mogą być wiążące, bo sąd zdecydował inaczej. 

Więcej o sprawie: Afera mobbingowa w opolskim WiK. Jaki twierdzi, że wie, dlaczego chcą go zawiesić

Jaki odwołany, ratusz szykuje się na pozwy, nowy prezes ma na głowie "wielomilionowy kataklizm". Wszystko kwestią interpretacji przepisów?

W poniedziałek (07.11.22) podczas tajnego głosowania rada nadzorcza WiK podjęła uchwałę o odwołaniu z zarządu Ireneusza Jakiego, a wraz z nim Agnieszki Maślak i Sebastiana Paronia. W oświadczeniu przesłanym mediom czytamy, że "każda z tych osób została odwołana z innych powodów, ale zasadniczo odwołanie członków zarządu ma na celu uregulowanie i uspokojenie sytuacji w Spółce".

Wiadomo, że głosowanie nie przebiegło jednomyślnie. Ale, w myśl interpretacji przepisów przez RN, jego wyniki i tak obowiązują. - [...] jest podjęta skutecznie, gdyż zgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej kompetencja co do powoływania i odwoływania członków zarządu w spółkach komunalnych należy do Rady Nadzorczej. Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej - czytamy. Jednocześnie na tym samym głosowaniu wybrano nowego prezesa: Pawła Kaweckiego, dotychczas członka zarządu.

Ireneusz Jaki w rozmowie z PAP z wtorku 8 listopada ocenił, że decyzja RN o odwołaniu jest sprzeczna z prawem, w konsekwencji czego sprawę skieruje do sądu.

 O ile mi wiadomo, umowa z PFR, która nie przewiduje możliwości odwołania prezesa spółki bez zgody tego udziałowca, nadal obowiązuje. Według mojej wiedzy, takiej zgody przedstawiciel PFR nie udzielił, a reprezentanci mniejszościowych udziałowców, czyli podopolskich gmin, wstrzymali się od głosu. Uważam, że uchwała Rady Nadzorczej WiK podjęta głosami reprezentantów ratusza jest bezprawna i stanowi ciąg dalszy represji pod moim adresem ze strony władz miasta za ujawnione przeze mnie nieprawidłowości - cytuje słowa odwołanego prezesa PAP. Jednocześnie Jaki zaznaczył, że - aby nie zaogniać konfliktu w spółce - nie będzie pojawiał się w pracy, choć w istocie wciąż czuje się prezesem. Zwrócił też uwagę, że jeżeli PFR faktycznie ma decydujący głos ws. odwoływania prezesa, to "może okazać się, że dzisiaj stoimy przed kwestią żądania zwrotu stu milionów i odszkodowania w tej kwestii". Miałoby chodzić dokładnie o 132 mln zł., które to PFR przekazał miastu. Wszystko zdaje się więc sprowadzać do interpretacji przepisów, które - jeżeli potwierdzą perspektywę Jakiego - mogą się okazać ogromnym problemem dla nowego prezesa Kaweckiego. Także on, cytowany przez Radio Opole, odniósł się do takiej możliwości. Ocenił, że zapis w umowie spółki o „szczególnym” głosie PFR-u może nie być skuteczny w obliczu innych przepisów np. kodeksu spółek handlowych.

Do wszystkiego dołącza głos ratusza, reprezentowanego przez Adama Leszczyńskiego, rzecznika prasowego UM, który szykuje się na ewentualne pozwy.

"Putin"

Dodatkowym przedmiotem sporu, który ogniskuje się bezpośrednio wokół ratusza, są słowa, które padły z ust prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego. Ireneusz Jaki stwierdził, że zgłosi prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z przyrównaniem go do Putina. W jednym z wywiadów dla lokalnego portalu takiego sformułowania użył właśnie Arkadiusz Wiśniewski. Cytowany przez Radio Opole rzecznik Leszczyński odparł, że "jak będzie proces, to będzie proces".

To działanie, jak w stylu prezesa NBP, który straszył sądem Donalda Tuska. Czekamy na ruch pana Jakiego - czytamy.

Co o prezesie Jakim mówią związkowcy? NIE PRZEGAP: Jaki wraca. "Ludzie są obs***i!"

Sonda
Planujesz wyjechać z Opola/woj. opolskiego?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki