Opolskie: Trzy dni w rowie! Pomagała mu tylko labradorka

i

Autor: Towarzystwo Ochrony Zwierząt Brzeg

Trzy dni w rowie! Czuwała przy nim LABRADORKA. "Wyła, wołała o pomoc". Co za OBOJĘTNOŚC! [ZDJĘCIA]

2020-09-11 16:37

Wolontariusze Towarzystwa Ochrony Zwierząt po raz kolejny stali się świadkami niesamowitej historii. W Nowych Siołkowicach (woj. opolskie, gm. Popielów) od paru dni błąkały się - najprawdopodobniej porzucone - dwa psy. Czarny kundelek i biszkoptowa labradorka trzymały się razem do samego końca, choć ten pierwszy był w tragicznym stanie.

Wiele historii, którymi dzieli się Towarzystwo Ochrony Zwierząt porusza do łez. To jedna z nich, prosto z Nowych Siołkowic w województwie opolskim (powiat opolski, gmina Popielów). W poniedziałek (7 września) ok. 22.00 do wolontariuszy dotarła informacja o dwóch psach na terenie kąpieliska, która najprawdopodobniej zostały porzucone. To był początek końca dramatu.

Z informacji, które uzyskaliśmy wynikało, że na wspomnianym kąpielisku od kilku dni błąkają się dwa psy – biszkoptowa suczka w typie labradora oraz czarny, podpalany kundelek

- informują przedstawiciele TOZ.

Trzy dni w rowie. Niesamowita historia solidarności dwóch psów i obojętności setki osób

Ludzie z TOZ natychmiast wyruszyli na miejsce. Wolontariusze ustalili, że mały, czarny kundelek miał leżeć w pobliskim rowie przez przeszło trzy dni, pilnowany przez labradora, który zaczepiał ludzi i prosił, wył o pomoc! - Istniało podejrzenie, że kundelek jest po wypadku, ponieważ ciągle leżał w tym samym miejscu i nie mógł się ruszyć, a labrador który był przy nim, strasznie wył i za wszelką cenę szukał pomocy. Niestety, na darmo - komentują.

Wszystkie te ustalenia wskazują, że przez trzy dni suczka labradora czuwała przy swoim ciężko rannym kompanie, jednocześnie próbując szukać pomocy u człowieka. Niestety, przez trzy dni nie mogła jej znaleźć. Wolontariusze z TOZ-u trafili na miejsce dzięki wpisowi na Facebooku, w którym ktoś zaalarmował o losie zwierząt.

Po raz kolejny łapiemy się za głowę z przerażenia. Niewiarygodne, że społeczeństwo wciąż jest tak nieczułe na krzywdę naszych mniejszych braci. Psy widziane były w rowie od trzech dni, a ludzie, którzy przyjeżdżali na kąpielisko, nie zrobili nic, by, chociaż w najmniejszym stopniu, pomóc zwierzętom. Nikt z nich nie zainteresował się losem psów, nie wezwał też policji, ani nie powiadomił żadnej organizacji

Spektakularna akcja TOZ-u. Labrador uratował swojego mniejszego kolegę

W mniej więcej godzinę po zgłoszeniu, akcja niemal dobiegła końca, a dwa psy były już transportowane do lecznicy. Niestety, czarny kundelek był w kiepskim stanie. "Był wycieńczony, trząsł się przeraźliwie i powłóczył nogam". Został owinięty folią NRC i przeniesiony do samochodu, którym - razem z biszkoptowym przyjacielem - chwilę po północy dotarł do gabinetu VetOptimum Przychodnia Weterynaryjna w Popielowie, gdzie mimo pory, lekarz przyjął pacjentów.

Kundelek miał ciężkie rany: m.in. te na jądrach i na wewnętrznych stronach ud z martwicą wokół ran. Po zabezpieczeniu medycznym, psy zostały przewiezione do "domu tymczasowego", gdzie będą czekały na dalszą, bardziej szczegółową diagnostykę, a w przyszłości na nowe domy stałe.

Czarny kundelek uratowany przez biszkoptowego Labradora został okrzyknięty Edkiem. "[...] mimo wszystko miał dużo szczęścia. Nie mógł liczyć na ludzi, ale była przy nim ona– Zara, piękna i mądra suczka w typie labradora, która za wszelką cenę, z determinacją godną podziwu, starała się pomóc przyjacielowi. Nie zostawiła Edka w potrzebie i w końcu po trzech dniach, swoim zachowaniem, zwróciła uwagę ludzi. Niesamowite jest to, że gdy nasi wolontariusze dotarli na miejsce kąpieliska, do cierpiącego kundelka zaprowadziła ich dumna i szczęśliwa Zara!"

Oficjalna strona TOZ Polska

Zuza Jabłońska - Zapowiedź wywiadu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki